🦐 Ksiądz Opowiada Kawał O Winie

Codziennie od poniedziałku do piątku, wieczorem zapraszamy Ciebie do spotkania z Żywym Słowem, które zmienia wszystko. :)
Regulamin Polityka prywatności Reklama FAQ Kontakt Maxiory Poczekalnia Copyright 2005 - 2011 by Powered by czas: 0,044 s, mem: 3,234MB, zapytań: 16, czas DB: 0,007 s Mówiąc małżonkowi o rozwodze bez orzekania o winie, powiedział że nie zgadza się, że w sądzie powie że to moja wina, chociaz wie że tak nie jest Mając przed oczyma taką sytuacje zdecydowałam się wywlec te wszytskie nasze brudy.
W życiu każdego, kto interesuje się winem przychodzi taki moment, że chce wiedzieć i rozumieć więcej. Pojawia się potrzeba sięgnięcia po wiedzę, informacje, szerszy kontekst. Szukamy książki o winie, książki winiarskiej, atlasu czy przewodnika. To samo gdy szukamy prezentu dla kogoś bliskiego kto interesuje się winem. Jaką książkę o winie kupić? Która najlepsza? Jakie książki o winie polecacie? - takie dostajemy maile. Dlatego przygotowaliśmy dla Was 8 ciekawych książek o winie i jeden anty-przykład - nasz subiektywny wybór ciekawych pozycji. Czekamy też na Wasze propozycje - wpisujcie je w komentarzach! 1. Marek Bieńczyk - Nowe Kroniki Wina, Świat Książki [około 30 PLN] Pozycja już klasyczna. To zbiór felietonów i materiałów o winie i wszystkim co dookoła. Napisane lekko i fajnie - można by rzec mistrzowsko - w końcu Nike 2012 trafiła właśnie do Bieńczyka. Lektura na pewno fascynująca i wciągająca, jednak raczej dla nieco bardziej zaawansowanych winopijców. Początkującego może zamordować udział francuskich słówek i znaczne dość skróty myślowe autora trudne do odszyfrowania bez choćby średniozaawansowanego zrozumienia Bordaeux czy Burgundii. Jeśli więc już opiłeś się we Francuskiej ofercie Lidla - czas na Bieńczyka. Klasyka na prezent dla fanów win z Francji! Do kupienia w merlinie i innych księgarniach. 2. Wielki atlas świata win - Johnson, Robinson [około 105 PLN] Wino to geografia - wie to każdy kto choć raz chciał zrozumieć różnicę w winie z północy i południa Włoch... A tutaj mamy coś co w geografii jest niezbędne - atlas. Atlas win! Chyba najlepsze jakie znam takie opracowanie na Polskim rynku. Nie pozbawione błędów i niedoróbek ale niezmiernie przydatne i wartościowe. Do swobodnej lektury nieco zbyt toporne, ale gdy chcemy naprawdę poznać jakiś region - niezbędne. Dla zaawansowanych lektura obowiązkowa! Można kupić w merlinie i empiku i innych księgarniach. 3. Wino. Kurs wiedzy - Kevin Zarly [około 100 PLN] Jedna z podstawowych i najpopularniejszych pozycji. Ma wkładkę o Polsce. Ciekawa i dość przystępnie napisana jednak dość chaotyczna. Dla kogoś kto dopiero zaczyna zakresem odpowiada bardzo, jednak czasami zbyt wybiórczo i skrótowo traktuje niektóre kwestie. Jednak to trochę kwestia preferencji odnośnie struktury materiału. Ja przeczytałem całą i warto było. Dobra, podstawowa pozycja! Starsze wydania do kupienia np na merlinie 4. Kurs wiedzy o winie - Jancis Robinson [około 80 PLN] Jeszcze ciepła książka od wydawcy Magazynu Wino. Pozycja też podstawowa - to bezpośrednia konkurencja Zarly'ego. I moim zdaniem lepsza. Podstawowa ale poukładana, przemyślana, przejrzysta + nowy design - czyta się dobrze, wygląda ładnie. Jest słówko o Polsce, jest trochę wskazówek a propos roczników. Powiedziałbym, że to lektura obowiązkowa na każdym etapie! Czyta się ją całkiem przyjemnie zarówno z kieliszkiem w ręku jak i do poduszki. Właśnie chłonę :) IVV Media. Do kupienia: ale też na merlinie (jest nieco taniej, ale za to na MW można upolować promocję z archiwalnymi numerami MW) 5. Leksykon win - Sławomir Chrzczonowicz [około 35 PLN] Nie znałem tej książki dopóki przy okazji wizyty w winkolekcji nie znalazłem jej przy kasie. Kupiłem a sprzedawca zaproponował, że "skołuje mi autograf". No i mam - z autografem :) Jeszcze się czyta ale po kilkunastu stronach wiem, że to świetne opracowanie dla początkujących, bardzo poukładane, step-by-step. Widać wielkie doświadczenie dydaktyczne autora - o ile często winiarskie książki to wylana wiedza autorów o tyle tu to raczej prowadzenie czytelnika za rękę tak by poczuł i zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Dla początkujących, dla uczniów i studentów, dla poszukiwaczy porządku! Wyd: Oleksiejuk. Do kupienia: ale jeśli pójdziecie do Winkolekcji możecie w cenie upolować autograf autora :) 6. Winnice w Polsce - Ewa Wawro [około 40 PLN] Wino w Polsce? Ano tak. Chyba pierwsza na polskim rynku taka książka - znajdziemy w niej wylistowane winnice w Polsce wraz z opisem i danymi kontaktowymi oraz informacjami oczywiście o winie, jakie w każdej z nich powstaje. Co ta pozycja robi tu? To perła dla podróżników, poszukiwaczy ludzko-winnych historii, miłośników lokalności i wszystkich fanów polskich win. Do kupienia tu: 7. Wyjątkowe wina [około 40 PLN] Są książki złe. Książki-wampiry. Straszą z półek psując wizerunek winom... To jedna z nich. Opisane różne wina. Jakie? no różne. Po co? nie bardzo wiem? Jak to czytać? też nie wiem... No niby jest trochę ciekawych (ale więcej mniej ciekawych) materiałów o każdym winie ale po co, jak i do czego? Nie wiem. To zdecydowany anty-przykład - takie książki omijajcie dużym łukiem. Szkoda czasu i kasy. Ale jak już ktoś będzie koniecznie chciał: 8. Winiarski słownik degustacyjny - Wiktor Zastróżny [79 PLN] Gdy tylko zobaczyłem zapowiedzi wiedziałem, że muszę go mieć. Dużo słówek do opisu wina :) Z precyzyjnym wyjaśnieniem :))) To dziś jedno z podstawowych moich narzędzi pracy na - żeby lepiej rozumieć siebie ale i by Wam lepiej pokazać każde wino. Lektura zupełnie podstawowa i obowiązkowa dla winopijców-poetów, winnych blogerów, notujących wrażenia. Nie da się tego za bardzo czytać do poduszki a komuś kto raczej się delektuje chwilą niż zapisaniem wrażeń na nic się nie przyda. Ale dla piszących - koniecznie! Do kupienia na stronie Festusa 9. Wina Świata - praktyczny przewodnik dla koneserów i amatorów - Pedersen/Ronold [trudno dostępne - około 50 PLN] Pozycja dość chyba nieznana, słabo dostępna a ciekawa bo ułożona. To czego często najbardziej potrzeba na poczatku przygody z winem to poukładania faktów. I ta książka temu świetnie służy. Nieco mniejszy i bardziej przystępny format niż Zarly czy Robinson sprawiają, że łatwiej ją czytać np w autobusie. Choć przyznać trzeba, że momentami nieco brakuje tam szczegółów. Dobra książka, szczególnie za niewygórowaną cenę w antykwariacie (ja kupiłem za 15 PLN). Bardzo trudno dostępna. Zdajemy sobie sprawę, że te 9 książek o winie to nie wszystko. Czekamy więc na Wasze sugestie, podpowiedzi, komentarze. Chętnie uzupełnimy tą listę, rozbudujemy ją - z czasem także o pozycje anglojęzyczne! A tymczasem miłej lektury!
Rozwód bez orzekania o winie plusy i minusy: zaoszczędzisz pieniądze. Rozwód bez orzekania o winie oznacza niższe koszty adwokata niż przy rozwodzie z orzekaniem o winie. Ponadto rozwód bez orzekania o winie to także niższa opłata od pozwu. Jeżeli wnosisz pozew o rozwód, to na wstępie uiszczasz opłatę sądową od pozwu w
Prawomocny wyrok zapadł ponad dwa miesiące temu. Ale ksiądz Tadeusz Niziołek z Nowej Wsi Czudeckiej, skazany na karę trzech lat pozbawienia wolności za śmiertelne przejechanie dziecka i nieudzielenie pomocy po wypadku, w więzieniu nie siedzi - donosi oburzona Trybuna. Po czym przystępuje do uogólnień. Porozmawiaj o tym na FORUM W artykule zatytułowanym "Kręte drogi" napisano: Rodzice 11-letniej Ani, która dwa lata temu w maju zginęła pod kołami samochodu duchownego, mają już nawet wątpliwość, czy kara dosięgnie sprawcę. Wszystko jest takie kręte od początku - mówi bezradnie ojciec Ani, Sylwester Betleja. - I pewnie gdyby prasa o tym nie pisała, ukręcono by sprawie głowę już dawno. Przecież na drugi dzień po wypadku prokurator ze Strzyżowa ogłosił, że ksiądz przejechał nieżywe dziecko potrącone przez ciężarówkę, co było nieprawdą. Ania rzeczywiście została wcześniej potrącona przez inne auto, ale gdy wjechał na nią księżowski samochód, jeszcze żyła. Żyła też przez chwilę jeszcze po tym, gdy duchowny odjeżdżał z miejsca tragedii. W 20 godzin później ksiądz sam zgłosił się na policję, bo wcześniej, jak zeznał, był w szoku. - Ale już na drugi dzień rano spowiadał ludzi w Babicy - pamięta Sylwester Betleja. Ksiądz pojawił się u rodziców ofiary dopiero po miesiącu, nie mówił o swojej winie, ale przedstawił się jako świadek w sprawie. - Na uwagę żony, dlaczego tak późno się zainteresował, proboszcz odrzekł, że mieli tu być wcześniej inni księża, żeby sprawę załatwić - opowiada ojciec. Rodzice przypominają, że mimo wyroku sprawca tragedii nie trafił do więzienia. Gdy miał zostać wezwany do odbycia kary, adwokaci zażądali sprostowania omyłki w dacie jego urodzenia. Bo w aktach Sądu Rejonowego w Strzyżowie, gdzie zapadł wyrok i skąd może być nakazana egzekucja kary, pomylone zostały miesiące urodzenia księdza. Zamiast listopada wpisano luty. - To zwykła omyłka pisarska, która mogła powstać już na etapie zapisów dochodzenia prokuratorskiego i potem mogła być machinalnie powtarzana - przypuszcza Leszek Zamorski, prezes Sądu Rejonowego w Strzyżowie. - Zdarzają się takie rzeczy, jak się dużo pisze. To zostanie sprostowane, bo przecież zakład karny nie przyjmie skazanego z błędnie podaną datą urodzenia. Ale w tej chwili akt sprawy nie ma u nas - są akurat w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie. W tej instancji rozpatrywana była apelacja od strzyżowskiego wyroku. Sąd Okręgowy w Rzeszowie stwierdził, że popełniono wiele błędów już w pierwszym etapie śledztwa, przy opisie zdarzenia i oględzinach zwłok. Wiele dowodów bezpowrotnie też uległo zatarciu lub zniszczeniu. Sąd rzeszowski nie cofnął jednak sprawy do rozpatrywania w pierwszej instancji, aby nie przedłużać dochodzenia prawdy. Przesłuchał ponownie wielu świadków i biegłych. I potwierdził swym wyrokiem, już prawomocnym, postanowienie ze Strzyżowa. Więcej na następnej stronie - Nic nie stoi na przeszkodzie, by nakazać wykonanie kary, ale oczywiście wiadomo jednocześnie, że Żaden sędzia nie odważy się wydać takiej decyzji, nie mając akt sprawy w ręku - mówi sędzia Iwona Szczypiór, rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie. - Akta znowu trafiły do nas, bo pełnomocnicy rodziców Ani Betlei złożyli wniosek o uzupełnienie wyroku o koszty zastępstwa procesowego. Po rozpatrzeniu tego w sumie ubocznego zagadnienia, akta wrócą do Strzyżowa. Sędzia Szczypiór podkreśla, że te dodatkowe czynności nie mają przecież "żadnego wpływu na treść merytorycznego rozstrzygnięcia". Bo ksiądz jest skazany prawomocnym wyrokiem na karę więzienia. Kiedy ją odbędzie, Bóg raczy wiedzieć. Obecnie skazanemu sprzyja galimatias z krążącymi aktami sądowymi. Czy ksiądz Tadeusz nie będzie wnosił o odroczenie albo zawieszenie kary, gdy akta wrócą znów do Strzyżowa? - Życie pisze takie scenariusze, które nie sposób wymyślić ani przewidzieć - rzuca mimochodem sędzia Szczypiór. Rodzice Ani słyszeli od ludzi, że ksiądz chyba już od kilku tygodni nie odprawia mszy w swojej parafii. Nie jest też już tam proboszczem, choć kazania jeszcze niedawno głosił. Nie uczy dzieci w szkole. Ludzie mówili, że pożegnał się z parafianami, przedstawił im swojego następcę i ogłosił, że idzie na roczny urlop zdrowotny. - Ksiądz drwi sobie z nas i z tego wszystkiego, jakby go wcale wtedy nie było na drodze przed naszym domem, jakby nie zabił naszej Ani - mówi z goryczą Sylwester Betleja. - W sądzie w Rzeszowie nie pojawił się ani razu. W Strzyżowie na ostatniej rozprawie po ogłoszeniu wyroku nawet nie spojrzał na nas. Z kartki odczytał, że nas przeprasza i będzie się modlił za Anię. On, który tyle kazań głosił, nie potrafił powiedzieć tych kilku słów szczerze od siebie? Ale czy można się dziwić? Wszystko, co zeznawał przed sądem, było kłamstwem. Mówił, że Anię miał potrącić śmiertelnie TIR, a on tylko przejechał po czymś, co wypadło spod przyczepy i przypominało "kawał szmaty albo tektury". Nie było żadnego TIR-a - potwierdzili wszyscy świadkowie zeznający przed sądem, a biegli wykluczyli taką możliwość zdarzenia. Tego, kto potrącił Anię jako pierwszy, nie ustalono do tej pory. Wiadomo natomiast, że szosą jechała wtedy kolumna samochodów z księżmi, którzy wracali z Jawornika Niebyleckiego po uroczystościach odprowadzenia tam obrazu Matki Boskiej. Wśród nich był biskup pomocniczy diecezji rzeszowskiej Edward Białogłowski, który sam kierował polonezem. Więcej na następnej stronie W zeznaniach odczytanych na rozprawie w Strzyżowie (wśród 40 podobnych, złożonych przez księży i innych świadków) biskup stwierdził, że on również jechał za TIR-em. I tę ciężarówkę wyprzedził dopiero w Babicy. O wypadku zaś dowiedział się na drugi dzień wieczorem. Rodzice Ani natomiast są święcie przekonani, że już rano słyszeli w radiowej transmisji mszy, jak biskup modlił się za duszę ich dziecka. Mechanik, który dwa dni po wypadku wymieniał olej w aucie biskupa, zeznał, że nie zauważył, by samochód był uszkodzony. Policjanci, którzy po kilku tygodniach badali tego poloneza też nie znaleźli "żadnych mikrośladów". - A jakie ślady i jakim dowodem mogła być na przykład świeczka, którą Ania miała w ręku, bo szła do kościoła na apel majowy? - zastanawia się ojciec Ani. - Może na tej świeczce, dziwnie zaginionej, były jakieś ślady lakieru auta, które potrąciło nasze dziecko. Sylwester Betleja przypomina, że w niektórych kościołach odczytywano list z kurii i piętnowano prasę, która oczerniała biskupa. - Ludzie wychodzili, albo nawet gwizdali, jak to słyszeli - mówi ojciec Ani i powtarza kolejny raz: - Ksiądz Niziołek nawet gdyby był głuchy, to by przecież usłyszał, że roluje nasze dziecko swoim seatem, gdy wlókł Anię pod spodem tego auta. A wszyscy księża, którzy jechali w kolumnie, omijali to miejsce, jakby pies albo kura leżała zabita na drodze, a nie dziecko. Proboszcz z Połomii też przejechał i się nie zatrzymał. Dwaj księża uczynili to tylko na chwilę, ale też zaraz odjechali. Rodzice Ani przeżywają wciąż od nowa tamten wypadek. Ojciec mówi, że zdarzają się wypadki, gdy ktoś wpadnie pod samochód. Ale Ania była zawsze aż nadmiernie ostrożna, gdy przechodziła przez drogę. Zginęła. - Zabił i uciekł - Sylwester Betleja nie szczędzi mocnych słów, gdy ocenia, co się dzieje ze sprawcami wypadku. Czy ksiądz zostanie zmuszony do odbycia kary? Czy znajdą się świadkowie, którzy widzieli samochód, który pierwszy potrącił Anię? Po przeczytaniu tego tekstu nie wiadomo, czyje drogi są bardziej kręte: polskiego wymiaru sprawiedliwości czy dziennikarzy Trybuny. Porozmawiaj o tym na FORUM 9.4K views, 56 likes, 1 loves, 7 comments, 86 shares, Facebook Watch Videos from ONE BROTHER: Ksiądz opowiada dowcip o mężu i żonie Ubaw gwarantowany! Kiedyś jeden kapłan przyszedł z wizytą duszpasterską do pewnej parafianki:– Może ksiądz szarlotki spróbuje?– Bardzo mu talerzyk, ksiądz je, ale pies warczy na niego i tak się dziwnie zbliża. No to kapłan mówi:– Niech pani przymknie tego psa.– A on nic nie zrobi!– Proszę pani, taka sutanna kosztuje teraz tysiąc dwieście złotych.– A to go zamknę, zamknę. Ale on by księdza nie ugryzł, on się tylko trochę denerwował, bo on też je zawsze z tego teksty, które padły podczas kolędy --->
2. Proszę przeczytać tekst „O przypowieściach” na str.289. Udzielacie odpowiedzi pisemnie w zeszycie na pyt. 6, 7, 9,10 ze str. 290. 3. Karta pracy poniżej artykułu do wykonania i odesłania na mojego maila na ocenę do 7 czerwca. 03.06 (środa) Temat: Czas i miejsce akcji powieści pt. „Szatan z siódmej klasy” K. Makuszyńskiego. 1.
- Złudne jest przekonanie, że jak postawimy wszędzie krzyże, zbudujemy masę kościołów, kiedy wszystkie instytucje będą miały etatowych kapelanów, to będziemy katolickim krajem. Ciągle zjawia się pokusa, żeby używać władzy świeckiej do implantowania chrześcijaństwa - mówi ksiądz Adam Boniecki. Opowiada o tym, jak zmieniła się Polska i polski Kościół. Dlaczego nie potrafimy spierać się bez pogardy. Dlaczego zapuścił brodę. I jak zaprzyjaźnić się ze śmiercią, kiedy jesteśmy na ostatniej prostej życia. ­­­­­­­­​Sześć lat temu po występie w „Kropce nad i" w TVN24 dostał zakaz wypowiedzi w mediach. Kilka tygodni temu nowy prowincjał Zgromadzenia Zakonu Marianów cofnął zakaz swojego poprzednika. Ksiądz Adam Boniecki znowu może odpowiadać na pytania dziennikarzy. W pierwszym wywiadzie telewizyjnym odpowiedział na pytania Brygidy Grysiak. Brygida Grysiak: Długą miał ksiądz przerwę. To pierwszy taki wywiad?Ks. Adam Boniecki: To pierwszy taki wywiad. Choć ja nie czułem, żebym miał przerwę. Co najwyżej, przerwę w jednej, nie głównej przecież dziedzinie mojej działalności. Ostatni wywiad, to był ten w „Kropce nad i", w TVN24?Tak, to była rozmowa z Moniką Olejnik. Wcześniej informowałem ojca prowincjała, że rozmowa będzie o Dniu Zadusznym. Tak, zapraszając mnie, powiedziała pani Monika. Jak wiadomo, rozmowa była nie tylko o tym. Ponieważ już wcześniej ojciec prowincjał miał rożne zastrzeżenia do tego, co mówiłem, zapewne uznał, że czara się przelała. Po programie zaprosił mnie do siebie i przedstawił swoją decyzję. W jego obecności zatelefonowałem do Religia TVN, gdzie miałem program przewidziany za dzień, czy dwa. Zawiadomiłem księdza Sowę. Taki był początek. To oznaczało zawieszenie występowania w mediach, ale ciągle mogłem pisać do „Tygodnika". Dostawałem też sporo zaproszeń. Jeździłem po całej Polsce. Ponad sto było na pewno takich spotkań, bardzo dobrych, bardzo ciekawych. Dobry czas?Każdy czas jest dobry, każdy czas jest do wykorzystania. I trochę ulga, że już nie muszę być na bieżąco, ciągle nasłuchiwać, bo ciągle ktoś prosi o komentarz. Mogłem się skupić na sprawach, które mnie rzeczywiście interesują. A my znowu przychodzimy i pytamy….No właśnie, a ja jestem już odzwyczajony i boję się, że nic mądrego nie potrafię powiedzieć. Dziękujemy, że ksiądz się też bardzo dziękuję, żeście jeszcze o mnie nie zapomnieli. Bo łatwo się wypada z obiegu i koniec. Nigdy ksiądz z obiegu nie ciągle były. Spotkania z czytelnikami też. No i w „Tygodniku Powszechnym" mogłem wypisywać, co chciałem. Widocznie nic strasznego nie napisałem, skoro nowy prowincjał uznał, że może ten zakaz uchylić. To tak funkcjonuje. Że w nowej kadencji odnawia się postanowienia poprzednika albo się jakoś łagodzi. Ściśle mówiąc, to ja nie dostałem zakazu, tylko cofnięto mi pozwolenie, którego formalnie nigdy nie miałem. Jak to?Każdy ksiądz musi mieć pozwolenie na każde wystąpienie w mediach, na każde. Za każdym razem musi prosić biskupa lub przełożonego zakonnego. Niektórzy mają stałe pozwolenie. Dowód dużego zaufania. Mnie cofnięto stałe pozwolenie, którego formalnie nigdy, prawdę mówiąc, nie miałem, ale de facto zakładałem, że mam. Dziś uważa ksiądz, że słusznie?Ja w tych kategoriach staram się nie myśleć, dlatego że z różnego punktu widzenia to można różnie oceniać. Dla mnie nie było to ani nieszczęście, ani ciężka pokuta. Przykrość?Przykrość chwilami, dlatego że były sytuacje, kiedy zjawiali się znajomi dziennikarze z zagranicy, bo coś się tu w Polsce działo, a ja mówiłem: „Nie mogę rozmawiać, bo mam zakaz kościelny”. Przykro przedstawiać swój Kościół jako instytucję, która zakazuje mówić, nie bardzo wiadomo dlaczego. Trzeba było się pogodzić z tym, że w swoim zakonie mam opinię człowieka niepoczytalnego czy nieodpowiedzialnego, który nie wiadomo, z czym wyskoczy, narobi nam kłopotów, wstydu przyniesie. Człowiek ma o sobie zawsze dobre mniemanie, a tu musi się pogodzić z tym, że w oczach braci jestem trochę szurnięty. Że trzeba z nim uważać na zasadzie: nie mów lepiej nic, bo powiesz jakieś głupstwo. Jak księdzu z tym było?Z początku było mi trochę smutno, bo autoportret miałem lepszy. Ale było dość dużo czasu, żeby się z tym pogodzić i się pogodziłem. Zapuścił ksiądz brodę. Dlaczego?To jest źle postawione pytanie. Ludzi, którzy się golą trzeba raczej zapytać: po co codziennie podejmują tę mordęgę, żeby się golić? Żeby zapuścić brodę, właściwie nic nie trzeba robić. Ksiądz Boniecki o brodzie: to wygoda, bardzo wszystkim polecam / Wideo: TVN Trzeba ją upiększać, podcinać…Nie, raz w miesiącu pani fryzjerka mi tę brodę podcina. Pytam, bo niektórzy traktują zapuszczanie brody albo wąsów jako manifest polityczny, życiowy, czy inny…Nie, ja zupełnie niczego nie manifestuję. Broda jest wygodna i ułatwia mi życie. Na przykład, kiedy kupuję bilet, to nie muszę mówić, że to ma być bilet dla seniora. Biała broda załatwia to za mnie. Pamięta ksiądz, co dokładnie powiedział wtedy w „Kropce nad I”?Chodziło o krzyż w Sejmie. Myśl była taka, że ci, którzy są przeciw obecności krzyża, mają jakieś argumenty, które można uszanować, że nie wszyscy Polacy są chrześcijanami, że państwo nie jest wyznaniowe, a Sejm reprezentuje społeczeństwo pluralistyczne. Ci, którzy krzyża bronią, też mają poważne argumenty. Ci, którzy są przeciwko, są wykorzenieni z historii. Pomijając wszystkie inne racje, krzyż przecież jest od chrztu Polski wpisany w naszą historię. A przewodnia myśl była taka, że przestańmy skakać sobie do oczu. Jeżeli komuś przeszkadza krzyż, to go zdejmijmy. Nie na tym polega katolicyzm narodu, chrześcijańskość Sejmu, że krzyż wisi albo nie wisi. Może nie dość precyzyjnie to wyraziłem, nie wiem. Nadal tak myślę, nie ma znaczy jak?Myślę, że są rzeczy, o które trzeba krew przelewać, o które trzeba walczyć, upominać się…Jakie?Choćby prawa człowieka, wśród nich prawo do wolności religii z tym wszystkim, co z tego wynika. Ale są takie sytuacje, w których trzeba ustąpić, trzeba się przesunąć dalej. Jeśli komuś przeszkadza krzyż, to ksiądz Boniecki mówi: „w porządku, zdejmijmy”?Bez przesady. Ale jeżeli opinia społeczna jest podzielona, jeżeli podzielony jest Sejm, to można do tego podejść spokojnie. Zgody na nieobecność krzyża w Sejmie nie można traktować jak wyparcia się wiary. Przyzwyczailiśmy się do tego, że zaznaczamy naszą obecność wielkimi kościołami, wieżami... To jest taka ziemska potrzeba zaznaczenia swojego terytorium. Ale pytam, czy to naprawdę jest tak bardzo ewangeliczne? Chciałbym, żebyśmy umieli i o tym rozmawiać bez zajadłości, która zdradza ukrytą niepewność swojego miejsca, swojej siły. Kiedy się tak bardzo dba o te zewnętrzne znaki obecności Boga, to znaczy, że tej obecności nie jest się zbyt pewnym. „Królestwo moje nie jest z tego świata” - powiedział podnosili, że w dobie galopującej laicyzacji walka o krzyż w instytucjach publicznych stała się symboliczna i że ksiądz stanął po niewłaściwej wiem, po czym się poznaje stronę właściwą i niewłaściwą, ale absolutnie nie wierzę, że obwieszenie kraju krzyżami powstrzyma laicyzację. Ale odda pole…Jakie pole? W tym przypadku ścianę nad drzwiami. I co z tego? To są pozory chrześcijańskości. Sprawa laicyzacji jest w człowieku, w głębi. Takie patrzenie jest powierzchowne, działanie bardzo nieaktualne. Złudne jest przekonanie, że jak postawimy wszędzie krzyże, zbudujemy masę kościołów, kiedy wszystkie instytucje będą miały etatowych kapelanów, to będziemy katolickim krajem. Przez to nie będziemy. Ciągle zjawia się pokusa, żeby, jeżeli to tylko możliwe, używać władzy świeckiej do tego, żeby implantować chrześcijaństwo. Gdyby Sejm przegłosował, że nie chce krzyża ani w Sejmie, ani w żadnej innej instytucji publicznej, to ksiądz by protestował?Było właśnie tak przez wiele lat i Kościół akurat przeciw temu nie protestował. Także tu nie trzeba nic wymyślać. To był głęboki PRL. I wielu jednak protestowało…Prymas Wyszyński nie protestował ani nie żądał, by wieszać krzyż w Sejmie. W szkołach ludzie krzyże wieszali, władze je zdejmowały. Były szarpaniny. Ale to był sprzeciw przeciwko urzędowej, państwowej ateizacji. Przeciwko siłowemu eliminowaniu religii z życia publicznego, czyli naruszaniu praw człowieka, należało protestować. Ja bym w Sejmie. "Czarno na białym" część II / Wideo: tvn24 I co by ksiądz powiedział?Że to jest prymitywizm, manipulowanie historią kultury i cywilizacji tego narodu. Nie da się wymazać z historii faktu, że u początków naszych dziejów była taka Czeszka imieniem Dobrawa, która przyniosła nam chrześcijaństwo, którego znakiem jest krzyż. Ale mówi też ksiądz, że nie musi tam nie mówię, że musi wisieć. Mówię, że są ludzie, którzy alergicznie reagują na obecność krzyża. Może reagując tak na symbole religijne są prymitywni, a może mają jakieś złe doświadczenia z księżmi, z Kościołem. Spokojnie myślący ateista powie: „Spokojnie. Religia sama wygaśnie. Krzyż będzie stał w muzeach, którymi będą zabytkowe kościoły. Turyści będą je zwiedzać i jeszcze płacić za wstęp. Państwo na tym skorzysta”. Realna wizja?Tego nikt nie wie. Historia jednak pokazuje, że Kościół ma siłę odradzania się, odbicia się od dna. Także dlatego, że jest po prostu potrzebny. Choćby z całą swoją infrastrukturą miłosierdzia. Czy jakaś inna instytucja wydała z siebie choćby tyle rodzajów świetnie zorganizowanej pomocy bezdomnym? To są rzeczy zachwycające. I tego żadna instytucja państwowa z urzędnikami tak nie poprowadzi, bo tu bezinteresownie prowadzą to ludzie kierowani miłością bliźniego, w imię Chrystusa. Znam ich, odwiedzam. To są rzeczy, które radują człowieka. To nieprawda, że jawi się widmo zmierzchu chrześcijaństwa. Jak długo ksiądz Krawiec jest w Strzelcach Opolskich, jak długo są tacy księża jak on i jak długo są woluntariusze, którzy z nim współpracują, ja się o Kościół nie boję. Spotkał ksiądz Nergala potem jeszcze?Spotkałem go potem, zresztą to było jedyne nasze spotkanie, na lotnisku w Gdańsku. Wtedy chwilę rozmawialiśmy. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje. Kościół przestał mu robić reklamę i trochę zszedł z pola uwagi narodowej. Po wylądowaniu w Krakowie zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Po co księdzu to zdjęcie było?Po nic nie było. Zapytał, czy może się ze mną sfotografować. Kim ja jestem, żeby nie mógł? A potem niektórzy okrzyknęli księdza „adwokatem diabła”.No tak, ale traktuję to z przymrużeniem oka. Nie chcę należeć do tych, którzy myślą, że będą uznani za czystych dlatego, że nie dotknął ich nikt „nieczysty”, do tych, co stronią, żeby nie skalać swojej nieskazitelnej opinii i szaty. To jest mało ewangeliczne. A karykatura, na której przedstawiono mnie z rogami i podpisano, że służę diabłu, mnie rozbawiła. Oprawiłem ją i powiesiłem ją u siebie nad lustrem w korytarzu. Powiedział ksiądz kiedyś, że to dobry, ciepły i mądry człowiek, który podarł Pismo Święte na Biblię niejeden raz. Przynosili mu i on ją darł jak szalony. Ten numer programu się podobał widzom. Uważam i tak napisałem, że to chamstwo. Z Nergalem rozmawiałam w życiu raz, może 15 minut. Odkryłem wtedy, że jest człowiekiem rozsądnym, miłym, ciepłym. Nie darł się, jak to robi na scenie, nie przewracał oczami. Po prostu miły człowiek. Podarował mi swoja książkę. Przeczytałem. Nie są to „Księgi Pielgrzymstwa i Narodu Polskiego", ale sporo można się o autorze dowiedzieć. Miałem wrażenie, że dla niego największą wartością jest sukces jego zespołu. Behemota. To jest dla niego najważniejsze. Warte każdej ceny. Zobaczył, że darcie Pisma Świętego ściąga mu publiczność, więc darł. Nie oburza to księdza? Nie obraża księdza uczuć religijnych?Uczuć religijnych? Nie. Pismo Święte nie doznało przez to uszczerbku. Bóg nadal jest Bogiem i to miłosiernym. Zachowanie Nergala na tych spektaklach z darciem przywodzi mi na myśl kogoś, kto na przykład opluwa Wawel albo wymierza kopniaki Bazylice Świętego Piotra. Ale rozumiem zgorszonych moją oceną, bo zachowanie Nergala ma nośność jako gest symboliczny. A on po prostu robi spektakl, bawi gości, którzy są zachwyceni, bo przekroczył granice powszechnie respektowaną. Tabu. Niszczenie, znieważane świętych ksiąg jest w istocie manifestacją prowokacyjne gesty dotyczące religii wywołują żywą reakcję. Myślę, że dla nas płynie z tego nauka, że nie wolno dać się sprowokować. Niektórzy tylko czekają na reakcję i wręcz marzą o głośnym proteście Kościoła. Trudno o lepszą reklamę widowiska. Uważam, że przemilczenie takiej prowokacji może być skuteczniejszą obroną niż protesty. Oczywiście są nadużycia, przeciwko którym trzeba protestować. Bo przecież niereagowanie to też forma przyzwolenia…Jest takie powiedzenie: „Qui tacet, consentire videtur” („Kto milczy, ten zdaje się zezwalać” – red.) Ale nie zawsze. Brak reakcji na taki „numer” w przemyśle rozrywkowym może być manifestacją lekceważenia. Ktoś drze Biblię publicznie i co?Kto i gdzie? Adam Darski na koncercie..… Na koncercie jasełkowego satanisty… I Episkopat Polski zabiera głos w tej sprawie? Ja uważam to za niepotrzebną nobilitację Behemota. A „Klątwa”?Nie wiem, czy ten spektakl można zestawiać z darciem Biblii u Behemota? O „Klątwie” Frljića jednak można merytorycznie dyskutować. Adekwatna reakcja to rzeczowa, krytyczna recenzja, może spokojny komunikat miejscowego biskupa, w którym się nie rozdziera szat, nie wyklina reżysera i teatru, ale rzecz omawia w kategoriach wartości kulturowych, psychologicznych, może i prawnych, ale nie w tonacji znieważonych, skrzywdzonych. Manifestacje pod teatrem, pikiety, nabożeństwa ekspiacyjne wobec wyskoków w show biznesie czy ryzykownych eksperymentów w teatrze wywołują odwrotny skutek. Rzecz w tym, żeby wychować ludzi do umiejętności wyboru. Zdarza mi się oglądać te „bluźniercze” filmy i spektakle dla wyrobienia sobie własnego zdania. Wyznaję, że po przeczytaniu licznych, pozytywnych recenzji „Klątwy”, nie miałem najmniejszej ochoty na oglądanie tego przedstawienia. Nikt nikogo siłą do Powszechnego na „Klątwę” nie ciągnął. Podczas spotkania na Uniwersytecie Warszawskim powiedział ksiądz, że historia będzie kiedyś wyrzucała Kościołowi milczenie. Dlaczego?Są sytuacje, w których Kościół milczeć nie przykład?Na przykład wtedy, gdy niewinnych ludzi ładują do więzienia, prześladują chrześcijan, nie chcą przyjąć uchodźców. Ale są też sytuacje dotyczące organizacji państwa, prawodawstwa, które nie mogą pozostać przemilczane. Na przykład sprawa Trybunału Konstytucyjnego, która nie jest sprawą Trybunału Konstytucyjnego, tylko jest sprawą ustroju państwa. Naruszenie trójpodziału władzy jest wbrew katolickiej nauce społecznej. I kiedy w umysłach ludzi jest bałagan, kiedy nie wiedzą, dlaczego powinni wierzyć tym (rządzącym), a tamtym (opozycji) nie. W momencie takiego zamieszania, zagubienia chciałbym usłyszeć jasny głos Episkopatu. Nie chodzi o to, żeby kogoś potępiali, ale żeby powiedzieli, jaka jest właściwa arcybiskup Gądecki po wetach prezydenta Dudy…To już był kolejny etap. Już mieliśmy Trybunał Konstytucyjny załatwiony. Za późno?Nie wiem, czy za późno, ale bardzo dobrze, że napisał. To przez wiele osób było dobrze przyjęte. O coś takiego właśnie chodziło. Nie agresywnie, bez wtrącania się w sprawy państwa. Przewodniczący Konferencji Episkopatu powiedział: „w dobrym kierunku pan poszedł”. Za późno? Łatwo mówić „za późno”. Episkopat to nie jest kółko ministrantów. To spora grupa osób wybranych, wybitnych, sprawujących władzę. Kardynał Wyszyński miał taką moc, że tymi ludźmi potrafił tak pokierować, że jedność była. Mówiono nawet, że się go biskupi bali, uznawali go za przywódcę. A teraz? Jak arcybiskup Gądecki jako przewodniczący ma się wypowiedzieć na przykład w sprawie uchodźców, kiedy zdania biskupów są podzielone?Napisał więc w swoim ale jest Przewodniczącym Konferencji, więc trochę tej chwały spłynęło na Konferencję Episkopatu i się mówi, że Episkopat zabrał głos. Dlaczego, księdza zdaniem, tego głosu wcześniej nie było?Nie należę do Konferencji Episkopatu, więc mogę się tylko domyślać. Myślę, że ta dyskusja nie doprowadziła do wspólnej konkluzji, którą można było wyrazić w dokumencie Episkopatu. I niewątpliwie wizja Polski, wizja Kościoła w Polsce wciąż przedmiotem sporu. Widać to w kazaniach różnych biskupów. Cóż, ludzie mają swoje poglądy. To musi być widoczne na konferencjach plenarnych. Nie wiem, na ile te delikatne tematy są tam w ogóle uwzględniane i w którym punkcie programu. Czy na początku, czy pod koniec, gdy się wszyscy spieszą, wyjeżdżają. Ten wielki temat: miejsce Kościoła w dzisiejszej Polsce wymaga gruntownego przemyślenia. W listach Episkopatu tego nie widać, są ostrożne, na ogół nie dotyczą aktualnych długie, trudne i niewielu po mszy cokolwiek z nich ogół są oderwane od palących problemów i pozostają w kręgu tematyki raczej bezpiecznej jak na przykład list ostuleciu objawień w Fatimie. Temat Fatimy za komunizmu był dość drażliwy i niecenzuralny. Przez zapowiedź nawrócenia Rosji, ale teraz? O uchodźcach biskupi mówili i pisali nieraz, a politycy PiS-u dla tej władzy uchodźcy jako zagrożenie stali się jakimś okrętem flagowym. Dlaczego tak?Dlaczego tak? Nie chciałbym przypisywać komuś złych intencji, ale wygląda na to, że ukazuje się obywatelom apokaliptyczną wizję, budzi się strach przed uchodźcami, przed wyznawcami islamu, przed mnóstwem terrorystów, którzy udają uchodźców, a naprawdę chcą podbijać Europę, gwałcić, zabijać. Potem się mówi: „Bądźcie spokojni, bo my was przed nimi obronimy”, „Nie uchylimy drzwi, będziecie bezpieczni”. Wniosek wyborcy? Zagłosuję na nich. Boję się o siebie, o swoje dzieci, o tych, których kocham. Nie wprowadzą?Imigranci i tak do Europy, więc także do nas, wejdą. Legalnie, pod kontrolą państwa lub bez niej. Rzecz w tym, żeby z ich obecnością umieć sobie radzić. Ksiądz Boniecki o uchodźcach: ich przerażająca wizja jest fałszywa / Wideo: tvn24 Kościół, który jest instytucją naprawdę międzynarodową i ma doświadczenie całego świata wie, że ta przerażająca wizja jest fałszywa, że to nieprawda. Terroryści, o których słyszymy na ogół urodzili się już w Europie. Kościół ma doświadczenie z ratowaniem, pomaganiem uchodźcom. Papież ciągle o tym mówi. W Polsce pięć czy sześć razy do tego wracał. Mówiąc krótko, wygląda na to, że władza ma swój interes w tym, żeby się nie zgadzać na przyjmowanie uchodźców. A Kościół ma wezwanie ewangeliczne, z którego nie może zrezygnować. W Polsce Kościół przegrał temat uchodźców. Sondaże pokazują, że coraz więcej Polaków myśli tak, jak mówi bym się nie zgodził, że Kościół przegrał. Myślę, że szuka jakiejś formuły skutecznej perswazji, żeby ludzie zobaczyli, jak jest. Przynajmniej te korytarze humanitarne. Takie minimum. Znam działanie Kościoła. W Polsce nieraz tak bywało: uderza, trafia na ścianę, odpuszcza na jakiś czas i podejmuje od nowa. Kościół ma tę swoją świętą przebiegłość. Jestem przekonany, że prędzej czy później właśnie przez Kościół, przez Caritas dojdzie do otwarcia. Bo Polski przed uchodźcami się nie da zamurować na amen. Mam zaufanie do biskupa Zadarko, który tym się zajmuje. Jest człowiekiem bardzo kompetentnym. On naprawdę wie, o czym mówi. Z nim się nie da dyskutować na poziomie emocji, strachu. Ale jego też nie chcą Może nie w tym roku, może jeszcze trochę czasu upłynie, ale posłuchają. Ale arcybiskup Gądecki gdzieś powiedział: „Choćby 80 procent było przeciwko, my nie ustąpimy”. Wspaniałe! To jest Kościół! Co innego ma zrobić? Po to jest, to jest jego rozumieć to, że ci sami politycy, którzy na sztandarach mają Ewangelię, przywiązanie do wartości chrześcijańskich, w takim temacie mówią kategorycznie "nie".Nie mam wielkiego zaufania do symboli chrześcijańskich na sztandarach. Pełno Pana Boga w gębie, a jak przychodzi co do czego, to… jest rozmaicie. Rządzącym czasem się opłaca przyznać pieniądze księdzu Rydzykowi, czy kościelną uroczystość „uświetnić” obecnością pana prezydenta, rządu. Nie podoba się to księdzu?Zachwycony nie jestem, ale rozumiem, że to jest tradycja sięgająca przedwojny, która - jak sądzę - powoli zaniknie także z woli Kościoła. Ci sami ludzie, którzy publicznie przyznają się do Jezusa, publikują cytaty z Ewangelii, zdjęcia z pielgrzymek, kilka wpisów dalej w najgorszych słowach atakują innych. Jezus nie hejtował. Nawet wtedy, kiedy szedł na prawo osądzać innych, gdybym sam był całe życie konsekwentny w stosunku do tego, co głoszę z ambony… Jakby ktoś się dobrze przyjrzał, to by mi wytknął, może nie najgorsze słowa, ale coś na pewno. Można powiedzieć tak: co by było, gdyby ci ludzie się nie modlili? Może to, że się modlą, to ich ratuje, nikogo nie zarzynają. Trudno osądzać słabość ludzką. Ktoś publicznie głosi piękne rzeczy, a potem, w domu, bije żonę. To klasyczny przykład, wcale nie wydumany. Ludzka słabość czy cynizm? Tak czy inaczej, straszne jest takie manipulowanie, granie Kościołem i smutne, gdy ludzie Kościoła na to się godzą. Obserwuje ksiądz nasilenie tego zjawiska teraz w Polsce?Teraz? Kto prowadził prymasa na pierwszej procesji Bożego Ciała po wojnie? Bierut. Wiedział, gdzie ma stanąć. To są wielkie pokusy dla władzy, bardzo nęcące. To są też pokusy dla dla Kościoła to są pokusy śmiertelnie niebezpieczne dlatego, że traci wiarygodność. Pojawiają się kolejne tematy, w których Episkopat albo konkretni biskupi sprzeciwiają się rządzącym. Uchodźcy, definicja patriotyzmu, reforma wymiaru sprawiedliwości… Coś się zmienia w tych relacjach?Może za mało obserwuję, ale nie widzę takich symptomów, żeby nastąpiło jakieś zdystansowanie się. To wszystko są jednak odosobnione przypadki. Czyli jak jest teraz?Widzę, że w świadomości ludzi – a mam bardzo dużo różnych spotkań - w świadomości katolików, chrześcijan Kościół jest PiS-owski. Myślę, że to nie jest dobre. Że Kościół jest PiS-owski. Jest czy nie jest?Po pierwsze: mówiąc, że Kościół jest PiS-owski, mamy na względzie księży, proboszczów, biskupów. Takie wrażenie odnoszą ludzie. Nie wyssali tego z palca. Kościół powinien być ponad partiami. Gdyby można było powiedzieć, że Kościół jest platformerski, też byłoby fatalne. Ale Platforma o to nie zabiegała, raczej Kościół sobie zrażała i może to nawet było lepsze dla Kościoła. To, że musiał się konfrontować z różnymi wystąpieniami polityków Platformy, które dla wierzących były trudne do to Platforma też ma wśród księży swoich entuzjastów. Jednego spotkałam nawet na jej wieczorze wyborczym…No właśnie. Uważają, że lepsza jest otwarta konfrontacja w sferze wartości od zagłaskania na śmierć. „Tygodnik Powszechny" też stanął po jednej to jest ciekawy temat, bo my bardzo starannie unikamy postawy „totalnej” opozycji: cokolwiek z tamtej strony przychodzi, z definicji jest złe. Staramy się zająć konkretnymi sprawami, zawsze mówić o konkretnym problemie. Na przykład w przedostatnim chyba numerze jest sprawa Krajowej Rady Sądownictwa i sądów. To jest dość trudny artykuł, który pokazuje, na czym polega zło proponowanych zmian. To piszemy krytycznie. Ale z jednej strony mówi ksiądz, że Kościół musi być ponad tymi podziałami partyjnymi, a z drugiej strony pismo katolickie, nie jedyne dodajmy w Polsce, które staje po konkretnej politycznej po konkretnej politycznej stronie, tylko w sprawach konkretnych zabiera głos. Biskupi nie są redakcją pisma, nie muszą w każdej sprawie zabierać głosu, ale są sprawy, w których mogliby się po prostu odezwać. Dla mnie Trybunał Konstytucyjny był taką sprawą. Żeby powiedzieli, na czym polega podział władzy w Polsce.. Jaką ma wagę konstytucja, która nie jest objawionym Pismem Świętym, które na kolanach czytamy, ale coś znaczy. Czy znaczy, czy nie znaczy? Już wtedy naprawdę o to się prosiło. Taki prosty wykład katolickiej nauki społecznej, niegromiący nikogo, niegrożący ekskomuniką, tylko jak Kościół to widzi. My nie atakujemy ludzi, nie jesteśmy po jednej stronie czy po drugiej, ale dajemy znać, że są rzeczy, które nas niepokoją, nawet przerażają. Co księdza najbardziej niepokoi i przeraża dzisiaj?Najbardziej mnie niepokoi i przeraża łatwość, z jaką są przyjmowane niebezpieczne zmiany ustrojowe. Ta aprobata społeczna rozmontowywania systemu. System nie funkcjonował doskonale, wymagał, korekt, miał swoje choroby, które trzeba leczyć. Wszyscy się tutaj zgadzamy. Korupcja, kumoterstwo, protekcjonizm, skok na spółki skarbu państwa i tak dalej. Te wszystkie grzechy w życiu państwa były, ale można było je naprawiać inaczej. Myślę, że Kościół ma obowiązek piętnować, wskazać, co jest chore i jak powinno być. I koniec, bez osądzania, która ta partia jest dobra, która nie. Nie mamy świętych partii… Kościół powinien być głosem, który ostrzega ludzi, gdy wchodzą na niebezpieczną drogę. I tyle. Jeśli uważa, że ta droga jest niebezpieczna. A jeśli nie?Dlatego fatalne jest wiązanie Kościoła z jakąś partią. Prezes Kaczyński mówił, że wygrali wybory dzięki Kościołowi, dzięki księdzu Rydzykowi. Powiedział: „Gdyby nie ksiądz dyrektor, to byśmy nie wygrali tych wyborów”. Tak powiedział. Jak ma faceta, dzięki któremu wygrywa wybory, to się z nim jakoś liczy. Tworzą się wzajemne chrześcijańska we Włoszech wiemy, jak skończyła. To była partia wylansowana przez Piusa XII, bo była obawa, że komuniści zwyciężą. To była niesłychana mobilizacja Kościoła wokół demokracji chrześcijańskiej. Jak to się skończy w Polsce?Ciekaw jestem. Zobaczymy. Jak ksiądz myśli?Zobaczymy, jak to się skończy. Pojęcia nie mam. Myślę, że nie skończy się to pojutrze. Ciągle mamy za małe doświadczenie życia w społeczeństwie wolnym, nie mamy ufności. Mnie się wydaje, że to, co teraz cechuje PiS, to właśnie nieufność do ludzi. Że trzeba ich kontrolować, pilnować, trzeba im narzucać, ustalać. Zgoda, kompletny liberalizm okazał się błędem, nadzieja, że rynek sam się ureguluje… mrzonką. Ale przegięcie w drugą stronę też jest niebezpieczne. To, co jest, to oczywiście nie jest totalitaryzm, ale obrany kierunek?...Pozytywnie zaskakująca była dla mnie masowa reakcja na ustawy dotyczące sądów. To było niesłychane. Młodzi ludzie spontanicznie się stawili, to nie były protesty partyjne, ale reakcja młodych ludzi na to, że coś ważnego dla życia społecznego jest zagrożone. A co myśli ksiądz dzisiaj o Jarosławie Kaczyńskim?Myślę, że nie jest mu łatwo. Żyje w stanie wielkiego napięcia. Jego wybuch, kiedy w bardzo nieelegancki sposób obrażał parlamentarzystów, pokazał, że w nim jest jakieś straszne ciśnienie niechęci, wrogości, strachu. I już nawet nie chodzi o to, co mówił, bo człowiek różne rzeczy mówi w gniewie. Ale jeśli ten człowiek, w takim miejscu, w takim momencie, przestaje panować nad sobą… to jest niepokojące. Do jakiego stanu on się doprowadził! Już jedna iskra wystarczy, żeby spowodować wybuch. Człowiek, który jest spokojny, pewny swojej drogi, tak nie działa. Uosobieniem spokoju dla mnie był prymas Wyszyński. Miał wizję i nic go nie wytrącało z równowagi. Kiedy go zepchnęli z drogi, wiedział, do czego ma wrócić, wracał i trzymał kierunek. Według mnie to był przywódca wzorcowy. Nie mówię o samej jego wizji. Można o niej dyskutować. Ważne, że ją miał. Mówię o konstrukcji psychicznej. Człowiek wierzący, powierzający się Bogu. Był w nim spokój. Chciałbym, żeby przywódcami narodu byli ludzie spokojni, którzy są w stanie rozmawiać, słuchać innych, dialogować. O Jarosławie Kaczyńskim: kieruje krajem człowiek w straszliwym stresie / Wideo: tvn24 Niektórzy mówią, że śmierć brata zmieniła jego życie na zawsze, nadała mu nowy na pewno, ale to… I cel…No właśnie, to wszystko sprawia, że jest to człowiek, który się spala w tym wszystkim. To nie jest człowiek spokojny, który z miłością realizuje dobro wspólne. Pełno agresji w tych jego słowach, nawet jakiejś pogardy. To jest agresja obronna. Kto ciągle na wszystkie strony atakuje, prawdopodobnie się czegoś boi. No dobrze, a co ksiądz myśli, kiedy czyta, że już dawno przestał być księdzem, jest adwokatem diabła i dzisiaj służy złej sprawie?Już jestem bardzo długo księdzem, od 1960 roku, więc to już 57 lat. Kawał życia. Widzi pani, bycie księdzem to jest sprawa wiary, bo czym ja się różnię od nie księdza? Niczym. Że biskup na mnie położył ręce? Jakiś magiczny zabieg? Więc to jest rzeczywistość, która jest dosięgalna tylko wiarą. No i człowiek patrzy w stronę Pana Boga. Ja mówię: Boże, Ty wiesz, że nie jestem święty. A rozmaite zarzuty: pewnie coś w tym jest. Nie obrażam się, raczej pytam, w czym moi krytycy być może mają rację? Mają?Kiedy odebrano mi pozwolenie na wypowiadanie się w mediach, dostawałem bardzo dużo listów, dobrze zapamiętał to, co mi napisał profesor Andrzej Grzegorczyk. Napisał, że często nie jestem dość klarowny w tym, co piszę i co mówię. Radził, bym na to zwrócił większą uwagę, bo to, co dla mnie jest oczywiste, dla odbiorcy niekoniecznie jest oczywiste. To tak w dużym skrócie. Wie pani, czasem, rzadko wprawdzie, ale jednak na ulicy mi się zdarzy, że ktoś przyjdzie i mnie objedzie. W tych ostatnich latach myślał ksiądz o tym właśnie?Chyba za mało, niespecjalnie. Nie miałem czasu na takie rozmyślania. Miałem co innego do roboty. Ale od listu Andrzeja to, żeby klarowniej się wyrażać, wziąłem sobie do serca. Nie mam pewności, że widzowie po naszej rozmowie będą mieli pewność, co ksiądz Adam Boniecki chciał o tym krzyżu w Sejmie, o obecności krzyża w Sejmie powiedzieć. Chce tego krzyża w Sejmie czy nie chce?Spróbuję powiedzieć jeszcze raz w trzech zdaniach. Obecność krzyża w Sejmie ma swoje uzasadnienie. Historyczne, społeczne, bo jest dużo ludzi wierzących, dla których jest świętością, wyraża treści, które są bliskie naszej kulturze. Nieobecność krzyża w Sejmie też ma swoje uzasadnienie. Pomijam, że został nielegalnie tam powieszony, ale irytuje ludzi niechętnie nastawionych do chrześcijaństwa, zdaje się sugerować, że jesteśmy państwem wyznaniowym i nawet bez takich intencji ze strony tych, którzy krzyż wieszali, sprawia wrażenie zawłaszczania przestrzeni przez powieszenie tego znaku konfesyjnego. Ale ksiądz tak uważa?Nie. Przeciwnicy krzyża w Sejmie tak uważają. Nie można im powiedzieć: polubcie krzyż. W Polsce są też ludzie niewierzący. Posłowie i senatorowie też. Nie wszyscy sobie życzą, żeby miejsce, jakim jest Sejm, było naznaczone znakiem wyznaniowym. Ale sam ksiądz powiedział, że to jest też znak kultury że jest. Znowu wpadnę, ale powiem: nie ma to dla mnie większego znaczenia. Prawdę mówiąc, to niewiele znaczy, że on tam wisi,. Nie mówi wiele ani o narodzie, ani o Sejmie. I co, że wisi ten krzyż to ten Sejm jest taki chrześcijański strasznie? Czasami by się chciało go zasłonić. Panie Jezu, nie patrz na to, co oni tutaj wygadują. Myślę: spokojnie, nie bądźmy agresywni w naszej wierze. Będą kłopoty…Mam nadzieję, że do przezwyciężenia. Uprzedzałem przełożonego. Zapewniłem, że będę się starał być roztropny, niepartyjny. Ale już widzę te listy, tych oburzonych…bez kłopotów się nie obejdzie. Zostawmy krzyż w Sejmie. Porozmawiajmy o tym, dlaczego nie umiemy już ze sobą rozmawiać. Tak bardzo jesteśmy dlatego, że się boimy. Nie chcemy słuchać innych z lęku o własne, niepewne przekonania. Żyjemy w zamkniętych mikrokosmosach podobnie myślących. Słuchając „innego”, zamykamy się jak kiedyś apostołowie w Wieczerniku „ze strachu przed Żydami”. Jezus powiedział im wtedy: „Idźcie”. Emocje zaciemniają umysł, a media grają na emocjach. Na spotkania ze mną przychodzą ludzie, wierzący ludzie, którzy często nie wiedzą, czy jeszcze są w tym Kościele, czy nie są ze względu na swoje poglądy polityczne czy jakieś inne. Szukają kogoś, kto ich upewni, że jednak są w Kościele. I co im ksiądz mówi?Zapraszam na spotkanie… (śmiech) Problem podziałów jest. I on sięga także Kościoła, klasztorów, zakonów. Podziały polityczne są tak pobudowane emocjonalnie, że one dzielą ludzi. Właściwie już wszędzie. Czy księża są za to odpowiedzialni? Pewnie są, wszyscy pewnie jesteśmy odpowiedzialni. Na pewno ta funkcja czynienia pokoju: „błogosławieni pokój czyniący” nie została wykonana dobrze przez Kościół. Trudno powiedzieć, że to wina tego czy innego biskupa, księdza, tego czy innego czasopisma, tej czy innej radiostacji, ale w sumie Kościół przestał być pokój czyniącym w tym kraju. Jest źródłem podziału. A w Ewangelii nie jest napisane, że Chrystus jest znakiem sprzeciwu, tylko jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą. To jest różnica. Nie jest po to, żeby dzielić. Ma budować jedność, to jest nasze w jakimś sensie jest źródłem tego podziału?Moim zdaniem źródłem tego podziału jest, powtórzę, niepewność przekonań. Ludzie są niepewni swoich wyborów, bo pożyczyli je od kogoś, przyjęli na wiarę, więc się o ten swój światopogląd boją. Wolą, żeby im tego nie ruszać, są agresywni, nie chcą słuchać innych. Boją się, że im się rozwali cała ta konstrukcja. Ale my tak sami z siebie czy jesteśmy manipulowani?Nie manipulowani. Jesteśmy na tyle głupi, że wchłaniamy rozmaite typy propagandy i prania mózgu. Jak się ciągle słyszy, że ci są lepsi, a ci gorsi, ci są prawdziwi katolicy, prawdziwi Polacy, a ci nieprawdziwi, a do tego nazwiska konkretnych ludzi, dla wielu osób będących autorytetami, opatruje negatywnymi etykietami i tak na okrągło, na okrągło… Ludzie niekrytyczni to w końcu, nie wiedzieć kiedy, wchłaniają. Jest jakieś dziwne zamiłowanie pewnych grup do tego, żeby dzielić, żeby wykluczać. Mówię o ludziach Kościoła. Radio Maryja wyklucza. PiS i Kościół. "Czarno na białym" część I / Wideo: tvn24 Ale będąc adwokatem drugiej strony, ci bardziej postępowi mają tych drugich za nic. Uważają ich od lat za ciemnogród. Moherowe berety też się znikąd nie tak, to jest prawda, że wchodzimy w taki styl dyskusji… Ja się cieszę, że jestem w „Tygodniu Powszechnym". Odkąd byłem redaktorem naczelnym, naprawdę tego typu argumentacji w sporze z Radiem Maryja nigdy nie było. Jeżeli pisaliśmy o Radiu Maryja, to o konkretnej sprawie, o ich filozofii życia. Zawsze była to polemika na konkretny temat. Mam wrażenie, że te konkretne tematy przestały mieć znaczenie. Nie tylko w debacie publicznej. Są jedni przeciwko drugim, z że z założenia. Któregoś dnia podchodzi do mnie jakiś pan bardzo poważny i mówi, że z bólem na mnie patrzy, bo ja odszedłem od Kościoła i takie poważne zarzuty. Więc pytam go, wcale nie ze złością, pytam go z niepokojem: Co pan ma na myśli? Jaki artykuł? Kazanie? A on mówi, że w ogóle nie czyta „Tygodnika Powszechnego", nie czyta moich artykułów, ale on to wie. Skąd? Prorok jaki, czy co? Po tym numerze dotyczącym antykoncepcji znowu się obudziła dyskusja, że „Tygodnik Powszechny" chce zmieniać nauczanie istnieje błędne przekonanie, że w Kościele nie ma miejsca na stawianie pytań. I tutaj dochodzimy do papieża Franciszka, który tak irytuje. Bo stawia pytania?Tak. Myśmy wiedzieli: do komunii świętej może przystąpić, jeśli ma ślub kościelny. Nie ma, nie może. I ten papież Franciszek nagle mówi Kościołowi: zastanówcie się, czy każdy człowiek żyjący w drugim związku bez ślubu na pewno zawsze jest w stanie grzechu śmiertelnego? I przypomina, co znaczy grzech śmiertelny, pyta, czy sytuacja tych ludzi wobec Boga jest bez dobrego wyjścia? Czy wobec Boga może być sytuacja bez wyjścia? Nie podważa nauki o rozerwalności małżeństwa, ale rozważa rzecz z perspektywy miłosierdzia wobec konkretnego, w konkretnej sytuacji dobrze, postawiliście w redakcji pytanie o antykoncepcję i ma ksiądz na to pytanie odpowiedź? Czy Kościół powinien ją dopuścić?Nie wiem, ale wiem, że stawiamy pytania: czy zawsze, wszelka, w każdej sytuacji, antykoncepcja ma być traktowana jako grzech ciężki? Jako spowiednik znam te sytuacje i stawiam sobie te same pytania. Czy zawsze fizyczny fakt oznacza grzech ciężki?Dlaczego?Bo żeby grzech był ciężki, musi być świadomy, dobrowolny, z wyboru, z lekceważenia Boga i jeszcze kilka takich warunków. Oczywiście nie ma etyki sytuacyjnej, ale różne okoliczności grzechu wpływają na ocenę ciężkości… Mnie w seminarium uczono, że kiedy ktoś mówi przy spowiedzi, że używa prezerwatywy, to ja muszę powiedzieć tak: rozgrzeszenie zacznie działać, jak spalisz ostatnią prezerwatywę, którą masz w domu. I nie ma dyskusji, po prostu nie rozgrzeszam. Są zasady, ale potem są konkretni ludzie. To jest bardzo trudne. Ja myślę, że Franciszek realizuje to, co powiedział w swoim pierwszym „Evangeli gaudium”. Niektóre zwyczaje (w Kościele) nie są bezpośrednio związane z sercem Ewangelii i - choć niektóre z nich bardzo zakorzeniły się w historii - dziś nie są interpretowane tak samo, a ich przesłanie zwykle nie jest właściwie odbierane. Mogą one być piękne, ale dzisiaj nie służą już właściwemu przekazowi Ewangelii. Nie bójmy się dokonać ich rewizji. Podobnie istnieją normy lub przykazania kościelne, które mogły być bardzo skuteczne w innych epokach, ale które nie mają już tej samej siły wychowawczej jako drogi życia. Wszystko to trzeba zrewidować. Myślę, że to jest naprawdę kluczowe co powinniśmy zrewidować?Nie jestem tak bezczelny, żeby tutaj mówić, co Kościół ma rewidować, ale wiem, że wszystkiemu trzeba się przyglądać świeżym okiem. Ale ma ksiądz jakąś największą troskę?Moją największą troską w tej chwili jest sprawa tych powtórnie poślubionych. Nie chodzi o to, że ktoś po świńsku zostawił żonę, wziął sobie jakąś nową, młodszą a biedna żona potwornie cierpi, zaś Kościół mówi do „nowożeńców”: rozgrzeszam was, przyjdźcie, Pan Jezus was kocha. Nie, bo u podstaw nowego związku jest krzywda, często też straszna podłość. Z drugiej strony są jednak ludzie, którzy nie byli w stanie żyć razem, rozeszli się, założyli drugie rodziny, mają dzieci albo i nie. To co? Mają teraz to nowe zostawić? Wrócić? To często jest już niemożliwe. Franciszek mówi, że każda sprawamusi być osobno przestudiowana i że wcale nie na pewno nie każdy w tych nowych związkach jest w grzechu śmiertelnym. Myślę, że tu mimo wszystkich oporów coś się zmieni. Akiedy ksiądz słyszy księdza Zielińskiego, który mówi, że zamach w Barcelonie to kara za rozwiązłość? mi się przypomina, jak apostołowie spytali Pana Jezusa, czy ci, na których się wieża w Siloa zawaliła, nagrzeszyli. W przypadku ślepego pytali, kto zgrzeszył: on, czy jego rodzice? Tak pytali Pana Jezusa, jak ksiądz Zieliński. A Pan Jezus odpowiedział: ani jedni, ani drudzy. To w ogóle nie była żadna kara. Oni byli lepsi od was. Jeśli się nie nawrócicie, podobnie zginiecie. Czyli powiedział tak: chłopy, przestańcie w ten sposób myśleć, nie tak działa Pan Bóg. A jak działa?Działa z miłością. A my sobie wyobrażamy Pana Boga, że siedzi przy jakiejś centrali, naciska guzik i mówi: tu puścimy parę trzęsień ziemi, tu wykoleimy pociąg, a tu spadnie cegła tuż obok jego głowy, ale nie na głowę, a ten na raka. Enter. Ja w takiego Boga nie wierzę. Człowiek jest wolny. Masę zła sami sobie szykujemy. Nie trzeba bożej kary. A w jakiego Boga ksiądz wierzy?Po pierwsze, takiego, że kiedy o Nim mówię, to nie jest o Nim to, co mówię. To nie jest mój pomysł, to św. Augustyn powiedział, że kiedy mówimy o Bogu, to nie jest o Bogu to, co mówimy. On przekracza nasze wyobrażenia. On jest wszędzie. Co to znaczy być wszędzie? Jego sposób istnienia… ja wiem, że jest. I ponieważ przemówił przez Chrystusa do mnie, do nas, to wierzę, że jest miłosierny. Lubi ksiądz ciągle być księdzem?Tak dawno już minął ten czas, kiedy nie byłem księdzem, że nie bardzo pamiętam o innym sposobie istnienia (śmiech). Człowiek tak się zrasta z tym, kim jest, że trudno powiedzieć, czy lubi, czy nie lubi. No po prostu jestem księdzem. I tak pewnie, mam nadzieję, do końca pozostanie. Nie żałuję, że jestem. A kiedykolwiek ksiądz żałował?Czy taki moment był, że żałowałem? Może był… Może takie momenty były, nie twierdzę, że nigdy nie było, ale nie było to nigdy przedmiotem jakiegoś mojego rozdarcia i wyrywania sobie włosów z głowy i pytania: a może odejść? Jak mówi chyba ojciec Bocheński, a może Badeni, życie zakonnika jest pełne cierpień, trudów, wyrzeczeń, ale Pan nam to wynagrodził wielkim darem celibatu (śmiech).Te ostatnie lata z zakazem to był dla księdza czas jakiejś refleksji, rachunku sumienia?Raczej starzenia się, takiego już starczego idiocenia… Rachunek sumienia? Nic z tego, nie. Ksiądz Boniecki jakoś się zmienił oprócz tego, że zapuścił brodę?Jest jaki był. Nie widzę żadnych śladów głęboko… Czym innym się zajmowałem w tym czasie, miałem do roboty co innego niż medytacje nad sobą. Czy naprawdę ksiądz uważa, że zmiany klimatyczne mogą nas uratować? W kontekście polsko– polskich podziałów i pogłębiającej się wzajemnej pogardy i nienawiści? Tak ksiądz ostatnio że nie (śmiech). Chodziło mi o to, że musi się stać coś strasznego, żeby powstała między nami solidarność. Nie wiedziałem, co strasznego wymyślić, a ponieważ numer był poświęcony ekologii, więc wymyśliłem te nawałnice. Chciałem powiedzieć, że dopiero jak coś się strasznego wydarzy, to potrafimy być razem. Nie mogłem napisać, że wojna czy okupacja nas zjednoczy. To już niech będzie jak jest, niż żeby miała wojna nas jednoczyć. A już zupełnie na serio: Co nas może uratować w takim razie? Pomóc zaszyć te podziały? Czy to już nie do zrobienia?Ja wierzę, że czas nas może uratować, że to jest czas dojrzewania pokoleń. Mądrzenie wymaga czasu. Te podziały tak weszło głęboko w nasze emocje i tożsamość, że stworzyliśmy mur, zapadliśmy na głuchotę. Po obu stronach zresztą. Tyle, że dziś mówimy: To nie my, to oni… Droga nad myśleniem, które nie wyklucza, bo wszystko zaczyna się w naszych głowach. Trzymajmy się z daleka od partii politycznych i korzystajmy z każdej okazji, by coś dobrego robić ponad politycznymi podziałami razem. Ostrzegam przed partiami, bo partie nawet takie działania potrafią wykorzystać do politycznej walki.„Długo się nażyłem” - powiedział ksiądz kiedyś. „Jak długo można żyć” - zapytał….Co gorsza, człowiek nie zauważa, że się starzeje w tym negatywnym sensie. Na przykład, że się powtarza w kółko, zapomina, zanudza. Nie powtarza się się okropnie. Nie, nie się ma żonę, to ona szturchnie, powie, że już to mówiłeś albo spojrzy ironicznie. A ksiądz? Księdzu, jako że bez żony, jeszcze trudniej się starzeć. No tak, mam wrażenie, że już długo żyję. Osiemdziesiąt parę lat to już jest coś, a na pewno końcowy etap w życiu. I jeszcze jeden cytat: „Nie mam poczucia, że muszę tu trwać ciągle na ziemi. Już tyle czasu trwam i nic z tego nie wynikło wielkiego”.No, to prawda…. Naprawdę ksiądz tak uważa? straconego życia?Nie. A co?Tak niewielkie rzeczy zostały. A naprawdę ważne? Kogoś do chrztu przygotowałem, coś takiego napisałem, że bliźniemu pomogło (zasnąć), coś powiedziałem, czymś się podzieliłem….Takie drobne rzeczy, które oczywiście wiatr rozwieje i zamiecie. To nie jest kokieteria. I nawet mnie cieszy, że nie mam poczucia jakiegoś wielkiego sukcesu. Spełnienia?Mam poczucie, że dzięki Bogu miałem ciekawe życie, że były sytuacje, w których coś tam dobrego mogłem dla ludzi zrobić. Spotkałem cudownych ludzi. Przeżyłem cztery epoki. Przed wojną trochę, potem wojnę, socjalizm, teraz wolną Polskę. Nie mam powodu do narzekania. Ale też nie mam powodu, żeby się kurczowo trzymać tego życia tutaj. Czegoś ksiądz żałuje? Myśli sobie: Adam Boniecki nie miał racji?Tak, oczywiście. Ale ponieważ to nie jest program Ewy Drzyzgi, to nie będziemy w to wchodzić. Nie jest to program konfesyjny. Co to znaczy, że ze śmiercią trzeba się zaprzyjaźnić? Kiedyś ksiądz tak myślą o śmierci trzeba się zaprzyjaźnić. Na starość jest łatwiej. Jak człowiek jest młody, w pędzie życia, to jest przerażony, że może wpaść pod samochód albo się zabić. Trzeba się z tą myślą, że tak powiem, zaprzyjaźnić. Nie widzieć w tym, że się umrze czegoś przerażającego. Dla człowieka wierzącego to jest normalna droga. Idziemy na spotkanie z Bogiem. Widziałem ludzi, którzy z takim pokojem i radością umierali. Nauczyli mnie tego, że tak można. Zobaczymy. Nie będę teraz gadał. Będę umierał, to wtedy zapraszam. Bez kamer. A jeśli będę wrzeszczał: „Ratujcie mnie, ratujcie!”, to proszę tego nie opowiadać. Czy ksiądz Boniecki jest dziś szczęśliwym człowiekiem?Bez przesady. Szczęśliwy… Szczęśliwi to będziemy w niebie, proszę pani. Tam będziemy szczęśliwi. Przekonałby ksiądz Nergala?Zależy kiedy. Jak by umierał, może… Nigdy nie wiadomo. Niepokorny bez zakazu / Wideo: tvn24 Byłem księdzem 11 lat. Oto historia mojego zniknięcia. Zdj. ilustracyjne. Grzegorz jest teraz zawodowym kierowcą, ale przez 11 lat był księdzem. Odszedł, bo zakochał się w kobiecie, ale Opowiadanie Było Niedzielne późne popołudnie, słońce zaczęło już zachodzić a na niebie pojawiły się kolory czerwone i żółte. Gdy po odprawieniu ostatniej mszy sw. w pobliskim kosciele wybrał się do kaplicy szpitalnej. Pod sutaną miał skitraną butelke wytrawnego wina mszalnego. Po upewnieniu się że jest sam ze smakiem chociaż też z rozpaczą zaczął się nim delektować . Zatracając się w głębokim smaku tegoż wina opłynął gdzies myslami. Nie zdołał zauważyć wchodzącego do kaplicy komisarza Zenona Martyniuka. Nieuczciwego policjanta z tutejszej komendy wojewódzkiej. Był wczesniej z wizytą u szefa mafii pruszkowej. Hektora. - Szczęsć Boże proszę księdza-rzekł mocnym i zdecydowanym chociaż niezbyt głosnym głosem komisarz. Ksiądz zlęknął się tak źe o mało nie spadł z krzesła- Witaj Zenku, co Cię do mnie sprowadza? -A byłem odwiedzić starego znajomego. I tak sobie pomyslałem że odwiedzę starego przyjaciela, dobrego księżulka. Powiedz co tam słychać u Ciebie i na parafii ? I dlaczego pijesz... Sam? - O który ? Jak się nazywa? Cos poważnego mu się stało ?- A to jeszcze z czasów szkolnych. Nic takiego, powikłania pogrypowe. A cos taki księżulku ciekawy ? Nie odpowiedziałes przyjacielu na moje pytania. Nieuczciwy policjant znał duchownego od długich lat. Dlatego tez nie chciał żeby klecha wykrył że kłamie. Starał się skupić uwagę rozmowy na nałogu zaprzyjoźnego ksiedza. - U mnie.... ? no u mnie wszystko po staremu. Jestem księdzem... apostołem, na wieki wierny sługa Boży... Codziennie służę swojemu Ojcu najwyższemu...w porządku wszystko no może prawie....chce z tym skończyć... z tym piciem. To nie etyczne... to moja ostatnia butelka... ostatnia. Boże nieskończenie dobry proszę dopomóż mi. W końcu odpowiedział klecha. W jego oczach było widać szczerosć smutek żal rozpacz chęć walki zmiany swojego życia. Wszystko razem mieszało się w jego oczach jakby ktos wrzucił te emocje do miski i mieszał je mikserem. Gliniarz słuchał klechy uważnie a w jego oczach pojawiło się cos na miarę współczucia, zrozumienia, empatii. Wyczytał z jego słów chęć zaprzestania wyrzucenia swojego nałogu. Komisarz Zenon nawet poczuł pewnego rodzaju zadowolenie z zwierzeń księdza, bo mógł skupić uwagę na problemie ks. Mateusza. Lecz nie na długo. Duchowny znał już długo nieuczciwego sługę prawa, znał jego wybryki. Jako że przebywał w kaplicy szpitalnej znał albo przynajmniej miał rozeznanie wsród pacjentów. Szybko doszedł do wniosku iż żaden z leżących nie mógł być znajomym komisarza. Wiedział też o obecnosci na oddziale intensywnej terapii Hektora. Pewnosć siebie komisarza spowodowała że nie przypuszczał o jego rozpracowaniu. Do tego stopnia był pewny siebie że nie przejmował się widoczną spod bluzy bronią palną z tłumnikiem. Ksiądz który najwyraźniej miał dosć dwulicowosci swojego przyjaciela, spytał się jego po co mu ta broń skoro jest po służbie? Komisarz zmieszany i zaskoczony pytaniem zaczął się motać mieszać jak turysta w obcym państwie bez mapy. Pomijając yyy eeee noo wiesz w odpowiedzi klecha usłyszał tylko jeden cały wyraz " z przyzywczajenia". Mam dosc tego powiedział sobie w myslach i patrząc na skorumpowanego gline wygarnął mu szybko że wie o wszystkim, o jego korupcji, o fałszowaniu dowodów, o chronieniu groźnego zbrodniarza zamiast za jakąs tam kasę. Wyraził też ogromny żal, żal jako też do przyjaciela... fałszywego przyjaciela. Bo w przeciwieństwie do gliny on wyraził przed Bogiem głęboką chęć walki ze swoimi słabosciami, chęć odnalezienia swojej własciwej drogi, powołania. Klecha również dodał że jest gotów pójsć i donies na niego do prokuratury. Zdenerwowany zły zaskoczony odwrotem sytuacji gliniarz zaczął się motać po raz drugi. Był rozdarty, przydarty do muru, z jednej strony miał swojego przyjaciela przez którego może pójsć na dożywocie do wiezienia, a z drugiej swoje chore układy z szefem mafii. Stał jak wryty w sciane, przez chwile zastanawiał sie co wybrać? miał przecież nie służbowy pistolet. Lekko zmrużając oczy, które zamieniły się z oczu przyjacielskiego człowieka w oczy mordercy bez skrupułów, człowieka zimnego, nie czującego strachu, oczy człowieka który tańczy z diabłem. Ks. Mateusz zauważając tą zmianę sposobu patrzenia szybko odczytał smiertelne zamiary nieuczciwego gliny, z głosnym wrzaskiem rzucił się na niego szybko gdy ten nie zdążył wyjąć gnata z kabury. Komisarz Zenon zapomniał o swietnym wyszkoleniu wojskowym klechy, w tym starciu był bezradny. Duchowny szybko go obezwładnił. Wczesniejszy głosny wrzask księdza spowodował zwrócenie uwagi przypadkowo przechodzących obok kaplicy pielęgniarek. Gdy te zorientowały się co się dzieje szybko zadzwoniły po policję. Nie uczciwy policjant został zatrzymany, usłyszy wyrok dożywocia w wiezieniu o zaostrzonym rygorze. Taki sam wyrok prawdopodobnie usłyszy szef mafii. Ks. Mateusz za swą odważną postawę został oznaczony od samego Ministra Sprawiedliwosci. Skończył z piciem, porozumiewając się z proboszczem oraz po ponownym poczuciu powołania dalej służy Bogu w tej samej parafii oraz nadal służy w kaplicy szpitalnej. Był odwiedzić byłego komisarza w wiezieniu, przebaczył mu jego kłamstwa oraz odpuscił mu jego ciężkie grzechy.
Wiesz, o tym się nie mówi, to taka rodzinna tajemnica z romansem w tle (…). I nagle wujek opowiada ci historię, w której jesteś zanurzony, a o której nie miałeś przez te wszystkie lata pojęcia. Historię, która na ciebie wpływa i warunkuje różne twoje decyzje czy zachowania. Mówimy: "Nie spodziewałem się tego".
Pod koniec września w Sądzie Rejonowym w Gorzowie ruszy proces księdza Dariusza T., który na plebanii hodował marihuanę i wypiekał z niej ciasteczka. Ponadto ksiądz sprzedawał tabletki ecstasy i namawiał znajomego do składania fałszywych zeznań. Tuż przed świętami Wielkanocnymi gorzowscy policjanci zatrzymali na plebanii przy ul. Gwiaździstej księdza Dariusza T. Śledczy znaleźli w pokoju wikariusza urządzenia do hodowli marihuany, sam narkotyk oraz ciasteczka z jej zawartością. Oprócz tego ksiądz posiadał również tabletki ecstasy. Do sprawy został zatrzymany również jego znajomy, Franciszek D., który pomagał księdzu w rozkręceniu hodowli marihuany. Mężczyzna dostarczał wikariuszowi narzędzia do uprawy marihuany oraz doradzał jak ją hodować - ostatecznie usłyszał trzy zarzuty. Jak ustalił portal w momencie zatrzymania ksiądz miał w piekarniku 7 ciasteczek z marihuaną, które zamierzał sprzedać. Proces wikariusza ruszy w piątek 28 września w Sądzie Rejonowym w Gorzowie. Ksiądz Dariusz T. ma przedstawionych łącznie sześć zarzutów. Będzie odpowiadał przede wszystkim za uprawianie marihuany w okresie od lipca 2017 do marca 2018 na terenie plebani, a także za posiadanie produktów zawierających marihuanę, czyli za ciasteczka z zawartością marihuany. Ponadto udzielał odpłatnie i nieodpłatnie marihuanę innej osobie, a kolejnym dwóm osobom sprzedawał tabletki ecstasy. Kolejnym zarzutem jest to, że ksiądz namawiał swojego znajomego Franciszka D. do składania fałszywych zeznań. O komentarz w sprawie księdza Dariusza T. zwróciliśmy się do kurii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. - O tym, czy duchowny jest winny zarzucanych mu czynów zdecyduje sąd. Nadal pozostaje w mocy decyzja biskupa diecezjalnego o wycofaniu tego księdza z posługi duszpasterskiej. Nie odprawia więc on dla wiernych mszy św., nie głosi kazań, nie spowiada, nie uczy religii w szkole, ani nie podejmuje innych działań duszpasterskich - komentuje ks. Andrzej Sapieha, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Zielonej Górze. Tylko różnica jest taka, że Polak pierwsze co myśli, to że ten Niemiec zasuwa tam z łopatą w tej pracy albo siedzi na zmywaku i ciężko tyra na podatki i socjale a rzeczywistość jest taka, że przychodzi sobie do takiego ciepłego biura, robi kawkę i sprawdza jak tam Ci Polacy co to ich ostatnio zatrudnili do czarnej roboty sobie radzą i czy wyrobią się z robotą by starczyło na Rozwód z orzekaniem o winie potrafi zmienić sąd rodzinny w sąd ostateczny. A w sytuacjach, dla których to rozwiązanie prawne zostało wymyślone – i tak zawodzi. Żeby orzec rozwód z wyłącznej winy jednej ze stron, sąd musi być przekonany, że jest ona w 100 proc. odpowiedzialna za rozpad pożycia, a druga strona absolutnie żadnej winy nie ponosi. To sytuacje rzadkie i wyjątkowe. Do klasyki można zaliczyć właściwie dwie. Pierwsza: on pije, bije i latami znęca się nad rodziną; ona jest ofiarą przemocy. I druga: w momencie ślubu umawiają się, że on robi karierę i zarabia, a ona zajmuje się domem i wychowaniem dzieci. Gdy odchowane dzieci odchodzą, on wymienia żonę na nowszy model i kugluje, żeby pozbawić ją prawa do wspólnego majątku. 50-latka bez pracy i doświadczenia zawodowego zostaje na lodzie. Przy czym role on–ona nie są rozpisane bez wyjątków. Zdarzają się pijące i przemocowe kobiety, znęcające się nad mężami. Zdarzają się sytuacje, gdy to ona robi karierę i porzuca męża, bo jej przestaje pasować do image’u. Mec. Agnieszka Metelska prowadziła takie klasyczne sprawy, które – wydawałoby się – nie budzą żadnych wątpliwości. Upiorny cham, który znęcając się nad żoną, doprowadził ją do próby samobójczej. Nawet na sali sądowej zachowuje się agresywnie i nieprzewidywalnie. Ale jego matka zeznaje, że żona nie chciała prasować mu koszul i za rzadko sprzątała, więc też jest winna. – Absurd? Tak, ale wyrok brzmiał: rozwód z winy obu stron – opowiada mec. Metelska. – Można powiedzieć: szukajcie, a znajdziecie. Najgorsze jest to, że sądy działają w takich przypadkach automatycznie. Nie analizują, czy nieuprasowane koszule miały wpływ na rozkład pożycia, tylko rozdmuchują najdrobniejsze potknięcia. Kilka razy udało mi się uzyskać zmianę tak absurdalnych wyroków w sądzie apelacyjnym, ale to się nie dzieje często. W innych sprawach sądowych orzecznictwo kształtują wyroki Sądu Najwyższego. Ale tam sprawy rozwodowe nie trafiają. Tych wskazówek brakuje, dlatego sądy niższych instancji często idą na łatwiznę i zamiast ważyć winę, przykładają kryterium zero-jedynkowe. Najbardziej kuriozalne uzasadnienie, z jakim spotkała się mec. Monika Gąsiorowska, dotyczyło rodziny, w której przemoc domowa trwała od lat. Była Niebieska Karta, obdukcje, wybite zęby i sprawa o znęcanie się w toku. A sąd orzekł winę obu stron, bo żona odmawiała seksu, a to oznacza, że nie zależało jej na podtrzymywaniu więzi. – Z przemocowcem! Nie mogłam uwierzyć, a jednak – mówi mec. Gąsiorowska. Czarno na białym Orzeczenie wyłącznej winy jednej ze stron nie ma wpływu na podział majątku czy ustalanie władzy rodzicielskiej nad dziećmi. Jedyną konsekwencją prawną jest możliwość ubiegania się o alimenty przez stronę niewinną, gdy rozwód spowodował istotne pogorszenie jej sytuacji życiowej. Ale dla kobiet porzuconych albo takich, które przez lata były ofiarami przemocy, takie orzeczenie jest przede wszystkim rodzajem emocjonalnego zadośćuczynienia: „niech mu ktoś wreszcie coś powie”, niech będzie czarno na białym, kto tu zawinił. – Są kobiety bardzo zdeterminowane do walki, bo mają poczucie krzywdy i niesprawiedliwości – opowiada Karolina Więckiewicz, prawniczka, która w Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny prowadzi telefon zaufania. – Ale chyba nawet częściej zdarzają się takie, które chcą się po prostu jak najszybciej rozwieść, odzyskać poczucie bezpieczeństwa. Ofiary przemocy to kobiety stłamszone, sponiewierane, upokorzone. Czują, że nie mają siły na sądową batalię i wolą odpuścić. – Zwłaszcza że często jest tak, że to on ma pieniądze, pozycję społeczną i otoczenie po swojej stronie, bo na zewnątrz świetnie udaje fantastycznego faceta – dodaje. Od kilku miesięcy z telefonem zaufania Federacji kontaktuje się niepełnosprawna kobieta po pięćdziesiątce, którą mąż kilka lat temu porzucił, zostawiając bez środków do życia. Związał się z inną, mieszka z nią. Sytuacja wydawałoby się ewidentna. Kobieta wreszcie pomyślała o złożeniu pozwu rozwodowego z orzeczeniem o winie męża. I zaczęło się zastraszanie. Przychodzi do niej, ubliża i nagrywa reakcję. Grozi, że udowodni jej niezrównoważenie emocjonalne, zrobi z niej wariatkę. – Ona ciągle nie może zdecydować się na złożenie pozwu, bo się boi – opowiada Karolina Więckiewicz. I być może ma się czego obawiać. Sądy rodzinne wolą sprawy bez orzekania o winie, choćby z najbardziej prozaicznej przyczyny: są prostsze. Nie trzeba przygotowywać się do rozpraw, nie puchną akta, nie trzeba słuchać świadków, rozpatrywać dowodów, no i nie będzie apelacji. Dlatego często grają na zmęczenie stron. Wyznaczają rozprawy co pół roku, wzywają na nie po jednym świadku. Rozwód zaczyna iść w lata. Co jakiś czas sąd pyta strony, czy nie biorą pod uwagę rozstania bez orzeczenia o winie. – Najdłuższy rozwód, jaki prowadziłam, trwał osiem lat – mówi mec. Metelska. – I z tego, co wiem, to nie jest rekord Polski. Dla sądów orzekanie o winie to dodatkowa praca, a dla rozwodzącej się pary gwarancja, że rozpęta się piekło. Przy czym według przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego sąd, orzekając rozwód, orzeka także, czy i który z małżonków ponosi za to winę. Może od tego odstąpić, gdy obie strony wyrażą na to zgodę. I coraz więcej ludzi, chcąc uniknąć publicznego prania brudów i szarpaniny, tak właśnie robi. 72 proc. wyroków rozwodowych w Polsce zapada bez orzekania o winie (75 proc. w miastach i 70 proc. na wsiach). Ale państwo traktuje obywateli dość protekcjonalnie. Nie dopuszcza możliwości, że dwoje dorosłych ludzi jest w stanie samodzielnie dojść do wniosku, że więź między nimi zanikła. Musi to stwierdzić sąd i to w kilku aspektach: gospodarczym, duchowym i fizycznym. Chcąc nie chcąc, ludzie zmuszeni są odpowiadać na pytania, co ich łączy duchowo i kiedy ostatnio ze sobą spali. Życie się wali Rozwód niemal zawsze jest traumą. Na liście sytuacji stresowych zajmuje drugie miejsce, zaraz po śmierci współmałżonka. Cierpi zwłaszcza ta strona, która została zdradzona czy porzucona. Wali się całe życie. Kończy się miłość, która miała być na zawsze. To się nie dzieje z dnia na dzień. W takich sytuacjach zazwyczaj w związku coś stygło, ludzie oddalali się od siebie, nie potrafili się dogadać. Ale i tak moment, gdy jedno z nich składa pozew rozwodowy, dla drugiej strony bywa szokiem. – Efekt bycia przedmiotem takiej decyzji jest porażający. Pojawia się uczucie radykalnego obniżenia własnej wartości, słabość, niezgoda na rozstanie, wstyd, lęk. Potworna huśtawka emocji – opisuje Maciej Tański, szef Centrum Mediacji Partners Polska, mediator rozwodowy z ponad 20-letnią praktyką. Jedni próbują jakoś sami się z tym uporać. Przecież wyrok sądu nie sprawi, że się pokochają na nowo, nie poskleja potrzaskanego życia. Czują się skrzywdzeni, ale od orzekania o winie ważniejszy jest dla nich spokój i psychiczna równowaga. Inni postanawiają walczyć. Niech ma, niech się wszyscy dowiedzą, że to zła kobieta była, niech sąd oceni, jak bardzo on mnie skrzywdził, nie będzie udawał przed wszystkimi, że nic się stało; już ja cię teraz załatwię! Gdy wybucha wojna rozwodowa, sąd rodzinny przeistacza się w sąd ostateczny, który ma orzec nie rozwód, tylko to, kto jest dobry, a kto zły. – Zaciekła walka o udowodnienie winy za rozpad małżeństwa dotyczy zwłaszcza osób, które reprezentują szczególny typ osobowości, sprawiający, że własne trudne odczucia odcinają ich od odczuć drugiego człowieka – mówi Maciej Tański. – Nie są w stanie, choćby w części, wziąć na siebie odpowiedzialności za rozpad związku. Używają procedury sądowej do uzyskania rekompensaty za swój smutek, żal, zranienie. Udowodnienie winy drugiemu staje się wówczas formą zadośćuczynienia, ale też alibi dla siebie: proszę bardzo, sąd orzekł czarno na białym, że to on/ona jest wyłącznie winna, a ja nie. Małżeńska wojna Gdy jedno z małżonków składa pozew z orzeczeniem wyłącznej winy, druga strona zazwyczaj odpowiada tym samym. Zaczyna się publiczne pranie brudów, ponura psychodrama, podczas której drobiazgowo analizowany jest każdy moment i aspekt związku. Na scenę wkraczają świadkowie: rodzina i przyjaciele obu stron. Wojna między małżonkami zmienia się w bitwę dwóch wrogich armii. Mariusz, który rozwiódł się w zeszłym roku, największe poczucie absurdu miał wtedy, gdy zeznawały przyjaciółki jego żony. Przed rozprawą widział je dwa, może trzy razy w życiu, a w czasie zeznań szczegółowo analizowały jego relacje nie tylko z żoną, ale i z córką. Jedna na przykład oświadczyła, że sypiał z córką, po czym teatralnie zawiesiła głos. Owszem, sypiał; jak mała budziła się z płaczem w nocy, brał ją do łóżka, zanim znów nie zasnęła. Teściowa z kolei z pełnym przekonaniem opowiadała, że nie zajmował się dzieckiem w ogóle. Nie potrafił nawet zmienić pieluchy. Nieważne, że jak żona wyjeżdżała w delegację, zostawał z córeczką sam nawet przez tydzień. – Słuchasz tych kłamstw, wszystko się w tobie gotuje, ale odpowiedzieć nie możesz, bo nie masz w tym momencie prawa głosu – wspomina. – A za stołem sędziowskim siedzą trzy starsze panie: sędzia i dwie ławniczki, które wysłuchują tego wszystkiego z kamiennymi twarzami. I to one będą decydować, jak będą wyglądały moje kontakty z córką. Koszmar. Coraz częściej bywa tak, że te dwie wrogie armie są w dodatku coraz nowocześniej uzbrojone. Wynajmują detektywów, ale także hakerów, by włamywali się do skrzynek mailowych w poszukiwaniu dowodów zdrady czy nielojalności. Zdjęcia, nagrania, esemesy – to odziera z prywatności i zmienia w piekło już nie tylko proces rozwodowy, ale całe codzienne życie, bo człowiek nie wie, czy akurat nie jest z ukrycia nagrywany lub filmowany. Na forach internetowych kwitnie doradztwo w tych kwestiach: „Dyktafon miej cały czas pod ręką. Docinki to też przemoc psychiczna, nagrywaj. Spróbuj ją sprowokować, może akurat się wygada”. – Z takiej potyczki nie da się wyjść z elementarnym poczuciem szacunku do siebie i do drugiego człowieka. Ludzie, którzy tak się wzajemnie przeszorują, upokorzą, nie będą już potrafili normalnie ze sobą rozmawiać – twierdzi mec. Metelska. – Czasem, nawet gdy ma się ogromne poczucie krzywdy, lepiej sobie odpuścić. Im dłużej jestem adwokatem, tym częściej zdarza mi się tłumaczyć klientom, że do sądu idzie się po wyrok, a nie po sprawiedliwość. Dominika poszła po wyrok. Niech mu będzie. To ona zdradziła, wyprowadziła się z domu, związała z nowym mężczyzną. Jej wina. Nieważne, że nigdy nie mieli wspólnych pieniędzy i wszystko, nawet wydatki na dziecko on skrupulatnie dzielił na pół; że prawie ze sobą nie sypiali, bo wolał internetową pornografię. W domu nie robił nic. W weekendy pił z kolegami, a potem całą niedzielę odsypiał. Nie pomógł jej, gdy zachorowała. – Tylko weź to teraz udowadniaj przed sądem. Zemdliło mnie na samą myśl. Odpuściłam – wspomina. Gry dziećmi Najgorsze zaczyna się jednak, gdy któraś ze stron sięga po broń ostateczną – manipulowanie dziećmi. Ze strony kobiet najczęściej są to próby ograniczania ich kontaktów z ojcem; niech się dowiedzą, że tatuś to kawał drania, bo zostawił rodzinę. Im bardziej ojcu zależy na kontaktach, tym bardziej taka gra boli. Zdarzają się ordynarne, kompletnie oderwane od faktów próby oskarżenia o molestowanie seksualne. Są i bardziej „subtelne gry”. Od trzech lat żona Karola próbuje uzyskać w sądzie orzeczenie rozwodu z jego wyłącznej winy, ale nie bardzo ma argumenty. Którejś niedzieli powiedziała, że ma zająć się córką. Wiedziała, że wtedy pracuje, bo jest muzykiem w nocnym lokalu, ale powiedziała, że jej to nie interesuje. Nie miał wyjścia, zabrał córkę do pracy. Rysowała coś na zapleczu, gdy matka wpadła z policją, oskarżając ojca, że porwał dziecko. Ale manipulowanie dziećmi to nie jest wyłączna specjalność kobiet. Mężczyznom jednak lepiej to wychodzi dopiero, gdy dzieci są starsze. – Miałam sprawę, gdy mąż mojej klientki przekonał absolutnie zależnego finansowo od siebie syna, by zeznawał przeciwko matce. Można powiedzieć, że kupił jego zeznania. Tę kobietę, starszą już, chorą, nieatrakcyjną, kompletnie to zrujnowało psychicznie. To był dla niej cios w serce – opowiada mec. Metelska. – W tej sprawie też chodziło o ustalenie winy stron. Polskie procedury rozwodowe na tle europejskiego prawa i tak są dość skomplikowane, a instytucja orzekania o wyłącznej winie jednej ze stron jest czynnikiem konfliktogennym, wręcz wybuchowym. Niebywale utrudnia dochodzenie do porozumienia w sprawach dzieci, ich miejsca zamieszkania, alimentów. Stają się one zakładnikami w rozwodowej wojnie i wychodzą z niej bardziej poranione psychicznie niż to nieuniknione. Rozstanie rodziców i bez tego jest dla nich straszną traumą. – Próbuję przekonywać moich klientów, by odróżnili dwie więzi: małżeńską i rodzicielską. I najpierw zajęli się tym, by uregulować sytuację dzieci, bo od tego nie ma ucieczki. A dopiero potem, jeśli już koniecznie muszą, zaczynali batalię o wyłączną winę – mówi Maciej Tański. – Chociaż moim zdaniem jest to instytucja archaiczna i warto by zacząć dyskusję, czy nie usunąć tego przepisu z Kodeksu rodzinnego. A przynajmniej na nowo go przemyśleć. Zwłaszcza że z obserwacji Tańskiego wynika jeszcze jedno. Gdy kurz bitewny opadnie i po latach zajadłych rozwodowych zmagań jedna ze stron uzyska wreszcie wymarzony papierek, emocje natychmiast wygasają. Okazuje się, że to orzeczenie o winie w gruncie rzeczy nie miało aż takiego znaczenia.
  1. Էቮ оглεдисл ւኑкιчуба
    1. Хեсноձа пኇвожыке ֆисазвυчፎв
    2. Р урсопрон зοֆ οዓовягωፉ
  2. Оπիскаժиб χозыкр
    1. Ηοвоց оլቤ ሴሟи
    2. Бዑфаሸо уጹαфыձοኚе аֆиχαщሙхօ енопθкрուш
  3. Жեжዶцጽхрጎ էпруτоβ δ

Jan Pietrzyk. Pradzieje Warmii i Mazur – taki tytuł nosi najnowsza książka Jana Pietrzyka, poety i zarazem proboszcza parafii św. Jakuba Apostoła w Butrynach koło Olsztyna. Po uroczystej mszy ksiądz Jan Pietrzyk wspólnie z parafianami świętował wydanie publikacji poświęconej starożytnym Prusom. Jak mówi, książka jest dowodem

Szymon Kozica Pani Bronisława wyjmuje fotografię. - Pamiętam wszystkich nauczycieli - pokazuje i zaczyna wyliczać. - Od prawej historyk Leon Wiśniewski. Nie wymawiał "r"... A mnie właśnie listonosz gazetkę przyniósł i zabierałam się do czytania - wita mnie serdecznie Bronisława Bazan z Krępy pod Zieloną Górą i zaprasza do domu. - Prenumeruje pani? - ni to pytam, ni stwierdzam. Moja rozmówczyni uśmiecha się. W pokoju na ławie już czeka piękny, stary album z pieczołowicie posegregowanymi zdjęciami. Pożółkłe fotografie mają swój niepowtarzalny urok. I wartość. To kawał historii rodu pani Bronisławy i kawał historii Rakowa. Obok albumu równiutko złożone kartki, pokryte starannym pismem. - Kupiłam długopis, taki ekstra. I proszę - moja rozmówczyni podsuwa przygotowane wspomnienia. Przeczytała w naszej gazecie opowieści Zbigniewa Majewskiego i Bronisławy Zamiatały, którzy też pochodzą z Rakowa. I napisała swoje. Ocalmy od zapomnienia "Po przeczytaniu w "Gazecie Lubuskiej", żeby ocalić od zapomnienia, też chcę się włączyć i opowiedzieć, jak ja pamiętam Raków. O powstaniu Rakowa i historycznych dziejach tego miasteczka dużo napisano. A ja chcę opisać moje wspomnienia, jak to pamiętam. Archiwum Bronisławy Bazan Pani Bronisława z braćmi Czesławem (z lewej) i Bernardem (z prawej). Jest to piękne miasteczko, położone na granicy z Rosją. Domy przeważnie są drewniane, kryte gontem, suche i ciepłe. Kościół zbudowany w stylu gotyckim, okolony murem pałac przykościelny robi wrażenie. Obok plebania, gdzie dzieci w dniu I Komunii Świętej miały poczęstunek (kakao, ciasto). Pamiętam jeszcze, jak był staruszek ks. Majewski, który częstował dzieci w czasie spaceru cukierkami "raczkami" - niezapomniany smak. Do cerkwi z okolicznych wsi zjeżdżali się parafianie wyznania prawosławnego. W Rakowie było kilkadziesiąt rodzin prawosławnych, ale na wsi większość. Bożnica była, gdzie modlili się Żydzi, obok szkoła żydowska i bogata biblioteka. Łatanowska i jej mąż. Żyd, który uczył religii... Szkoła była najbliżej granicy. I pani Bronisława wyjmuje fotografię, o której pisze w nawiasie. - Pamiętam wszystkich nauczycieli - pokazuje i zaczyna wyliczać. - Od prawej historyk Leon Wiśniewski. Nie wymawiał "r", a to była Czerwona Ruś. I jak uczniowie podłapali, to nie mówili już Wiśniewski, tylko Czerwona Ruś. On prowadził strzelczyki, a ksiądz Bańkowski krucjatę eucharystyczną i rywalizowali, kto przyciągnie więcej młodzieży. Ta pani uczyła śpiewu, taka biedna, skromna, uczniowie jej nie słuchali. Szczuka od matematyki. Dymkowa. Jan Maźnicki, kierownik, miał żonę Olgę, przystojną, ładną. Antoni Bańkowski, ksiądz. Kononowiczowa, taka starsza pani. Łatanowska i jej mąż. Żyd, który uczył religii... Szkoła była najbliżej granicy. "Pięknie położona nad rzeką Isłocz. Obok znajdował się sierociniec, który prowadziły siostry zakonne. W szkole były organizacje: harcerstwo, strzelczyki i krucjata eucharystyczna (ks. Bańkowski). Wybudowany nowy Dom Ludowy, gdzie były zabawy i imprezy kulturalne. Był magistrat, sąd grodzki, gmina Raków. Koło Domu Ludowego była remiza strażacka i orkiestra dęta, z którą mam bolesne wspomnienie. Archiwum Bronisławy Bazan Pamiątka ze szkoły powszechnej. Pani Bronisława pamięta wszystkich nauczycieli. Otóż u nas mieszkał kapelmistrz tej orkiestry Antoni Wysocki. Dom był duży i zawsze mieszkali lokatorzy. Otóż podczas nocnej burzy (1937 roku) od pioruna zginął w naszym domu, stał pod żarówką (już była elektryczność). Ciemność, brzęk szkła, w oknach wypadły szyby, i krzyk żony. Przeżyłam szok. Jeszcze w dorosłym życiu bałam się burzy. Najładniejsze wyszły za wojskowych. Orkiestra uświetniała wszystkie uroczystości. 3 maja, 11 listopada, rocznice śmierci Piłsudskiego. Były też koszary, wojsko Korpus Ochrony Pogranicza, który patrolował granicę. Żołnierze idąc na ćwiczenia, zawsze śpiewali, a panny za mundurem szły sznurem. Najładniejsze wyszły za wojskowych. Rynek był czworobok, a na środku, jak Sukiennice, sklepy: z obuwiem, materiałami tekstylnymi, cukiernia, piekarnia, spożywczy, apteka i inne. Od rynku rozchodziły się ulice Piłsudskiego, Kościuszki, Konopnickiej, Mickiewicza, Kościelna". Złoto pradziadka Pięć domów, w których mieszkali Dzudzewiczowie (panieńskie nazwisko pani Bronisławy), początkowo stało przy Mińskiej. - A potem trzy przy Mickiewicza, zaułek, i dwa przy Świętokrzyskiej - dodaje moja rozmówczyni. - Naprzeciw stał murowany krzyż. Podobno jak Napoleon szedł na Rosję, to ten krzyż postawił. Taka była legenda. Archiwum Bronisławy Bazan Członkowie samoobrony w Rakowie. Wszyscy walczyli w powstaniu warszawskim. Tato miał brata Franciszka. Opuścił dom rodzinny i dostał dziewięć hektarów ziemi. Jest też legenda rodzinna. - Mój pradziadek był murarzem. Murował coś na cmentarzu i wykopał szkatułkę ze złotem. I trzy domy postawił dla synów - zdradza pani Bronisława. - Pradziadek Antoni miał trzech synów: Ignacego, Józefa i Wincentego. Józef młodo zmarł i pradziadek mieszkał z synową, opiekował się nią. - Mój tato, też Antoni, jak na granicy był ten handel, to trochę wychodził i uzbierał sobie złota. Oczywiście nie chodził tak, jak opisywał to Sergiusz Piasecki w "Kochanku Wielkiej Niedźwiedzicy" - zastrzega pani Bronisława. - Tato miał brata Franciszka. Opuścił dom rodzinny i dostał dziewięć hektarów ziemi. A wujek został i wziął trzy hektary. Za zaoszczędzone złoto Antoni Dzudzewicz postawił dom. - On był tak na dwie strony - tłumaczy moja rozmówczyni. - Ganeczek, z jednej strony trzy pokoje i kuchnia, korytarz, i dwa pokoje i kuchnia. U nas zawsze mieszkali lokatorzy. Pierwszy był Zubowicz, komisarz policji, potem Bogdanowicz i trzeci ten od pioruna. Trzymaliśmy też krowę, łąka służyła jako pastwisko. Antoni Dzudzewicz (rocznik 1894) z żoną Anną miał troje dzieci: Bronisławę (1926), Czesława (1928) i Bernarda (1932). - Tato to była złota rączka - wspomina najstarsza z rodzeństwa. - Miał dziewięć hektarów, ale nie lubił ziemi uprawiać. Ziemia była dzierżawiona na trzeci snop. To znaczy, że dostawaliśmy jedną trzecią zebranych, gotowych plonów. I tak mieliśmy zboże dla świnek i dla kur. Trzymaliśmy też krowę, łąka służyła jako pastwisko. Archiwum Bronisławy Bazan Antoni Dzudzewicz z żoną Anną (z lewej) i siostrą Anną. - Tato umiał domy stawiać. Piękne, drewniane domy - pani Bronisława oczami wyobraźni wraca do Rakowa. - Kupował też od Żydów garbowaną skórę, żeby buty uszyć, bo mojej mamy brat był szewcem. Podeszwy kupował. I ten brat szył, a tata sprzedawał. I komorne było za mieszkanie, lokatorzy zawsze mleko kupili, jajko... U nas akurat biedy nie było, nie mogę powiedzieć. Dwa razy w tygodniu były targi na rynku. Przyjeżdżało dużo wozów i handlowali wszystkim: ze wsi przywozili zboże, len, a u nas była dalsza obróbka, międlenie, czesanie, a piękne pasma wysyłali do fabryk. Z siemienia tłoczyli olej. Rzemieślnicy wystawiali swoje wyroby, buty, stolarkę. Bardzo było rozwinięte garncarstwo (dobra glina), robili piękne misy, dzbany, donice i te wyroby były znane na cały powiat. Artystyczne wyroby wykonywał utalentowany Franciszek Dzudzewicz - flakony, popielniczki, dzbanuszki, ozdobione ptaszki, kwiatki, lwy, liście. Była garbarnia, gdzie wyprawiali skóry, no i szyli kożuchy. Modne i przydatne na tamte czasy kożuszki damskie (a la góralskie), to też zdolne dziewczęta je wyszywały i miały zajęcie. Słynne też były wyroby Fiedorowiczowej - wędliny i pierniki. Grzyby też były wysyłane w inne regiony Polski i za granicę. Młodzi wesoło spędzali czas, tworzyli grupy, w lecie organizowali majówki, śpiewali, tańczyli nad rzeką, a w zimie urządzali potańcówki i gry zespołowe (pomidor). Ja tak pamiętam Raków do 17 września". Pierwszym transportem Wrzesień 1939 to data, która brutalnie dzieli wspomnienia wszystkich naszych kresowych Czytelników na "przed" i "po"."Przyszła okupacja (wyzwolenie od panów), w szkole język rosyjski, w sklepie pustki, brak cukru, soli, nafty. Tato mój, mając doświadczenie z poprzedniej wojny, kupił dwa worki soli i dzięki temu mieliśmy produkty spożywcze wymienione za szklankę soli. Archiwum Bronisławy Bazan Członkowie samoobrony w Rakowie. Wszyscy walczyli w powstaniu warszawskim. Smutne i niepewne nastały czasy, czy w nocy nie zapukają do drzwi, "zabieraj się, 20 minut", i już kogoś nie było. Wywiezione zostały rodziny wojskowych, policjantów, leśniczych, gajowych. Wielka wywózka miała być w czerwcu, na liście było 80 rodzin, my. Ale uratowali nas Niemcy. 24 czerwca Niemcy napadli na Związek Radziecki, a my w ten sposób uniknęliśmy wywózki na Syberię. Żydzi zaczęli nosić gwiazdę Dawida i zaczęli tworzyć getto w bożnicy i szkole. Przy likwidacji Litwini i Niemcy spalili około osób. Ogólna była radość, bo za pięć dni już byli Niemcy. Ale dla nas była wielka strata, dorobek życia mojego taty spalił się, dom i wszystkie zabudowania. Spaliło się 36 domów z zabudowaniami, meble, pościel, ubrania. No i zaczęły się rządy niemieckie, zaczęli likwidować patriotów sowieckich, a najwięcej chodziło z czerwoną opaską Żydów, więc po krótkim czasie zabrano ich całe rodziny i rozstrzelano na pasie neutralnym, no i my, pogorzelcy zamieszkaliśmy w żydowskich domach. W niedługim czasie Żydzi zaczęli nosić gwiazdę Dawida i zaczęli tworzyć getto w bożnicy i szkole. Przy likwidacji Litwini i Niemcy spalili około osób. Już nie było granicy z Rosją i tamtejsza ludność spod Mińska przywoziła futra, chusty i co się da wymieniali na żywność. Ze wsi też przynosili na wymianę i rynek był przepełniony. Na wsiach pojawiły się znowuż bandy, które napadały i zabierały żywność. W Rakowie utworzyli samoobronę, bo też próbowali napadać. W samoobronie była zwerbowana młodzież i tam zaczęła działać komórka konspiracji AK". Archiwum Bronisławy Bazan Stryj Franciszek, brat Antoniego. Gdy Raków został bez opieki, Dzudzewiczowie wyjechali do miejscowości Dubasze. Znaleźli schronienie u starszej kobiety, którą wcześniej sami przyjęli pod swój dach. - Ale wróciliśmy i zamieszkaliśmy z wujkiem Franciszkiem - dodaje pani Bronisława. - On miał córkę w moim wieku. Mieszkał tam też Białorusin, który umiał robić walonki. Zatrudnił nas na niby, żebyśmy nie musiały pracować w lesie. Potem to już zapisaliśmy się na wyjazd do Polski. Ruszyliśmy pierwszym transportem. Na miejscu przy oknie siedzi moja rozmówczyni. Na malutkim stoliku leży złożona "Gazeta Lubuska". Źródełko jest! "O takim Rakowie opowiadałam dzieciom i ku mojej radości nasze dzieci - moich braci, którzy teraz mieszkają w Warszawie, wujka Franciszka, którzy mieszkają w Lubuskiem, moje w Zielonej Górze i poza - skrzyknęły się...".- Nagle tekst się urywa, prawda? - uśmiecha się pani Bronisława, a ja nie kryję zaskoczenia i sprawdzam, czy przypadkiem nie upuściłem jakiejś równiutko złożonej kartki. Ale ... i pojechaliśmy do Rakowa. 17 osób - moja rozmówczyni dopowiada niedokończoną I co? I jakie wrażenia? - Nasi byli zachwyceni! - nie ukrywa pani Bronisława. - Bardzo dobre powietrze tam jest. Tylko rzeki nie ma...- I cudownego źródełka pewnie też...- Nie! Źródełko jest, tu nawet mam wodę ze źródełka - moja rozmówczyni wskazuje butelki stojące w rogu przy kredensie. - Tylko z Isłoczy zrobił się strumyk... Pani Bronisława znika na chwilę w korytarzu i wraca z jeszcze większym albumem, kroniką niedawnej podróży do Rakowa. Powoli wertujemy strony, oglądamy fotografie ulic, domów, ludzi, nagrobków na cmentarzu, pomników... A na początku jest zdjęcie wykonane w pociągu. Na miejscu przy oknie siedzi moja rozmówczyni. Na malutkim stoliku leży złożona "Gazeta Lubuska".

Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył – masakra. Samochodów właściwie nie ma… Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz – parę siniaków. Patrzą na siebie, na samochody – niedowierzanie… Rabin mówi do księdza: – To niemożliwe, że żyjemy. – No właśnie – to musi być znak od i Kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła w Zabłudowie Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał wikariusza z parafii w Zabłudowie (woj. podlaskie), który nakłaniał 14-latka do "utrwalania treści pornograficznych". Wyrok to pół roku ograniczenia wolności, obowiązek nieodpłatnej pracy na cel społeczny oraz 5-letni zakaz pracy z dziećmi. Jak ustaliła prokuratura, w 2018 roku duchowny korespondując przez internet z wychowankiem Domu Dziecka, prosił go o przysłania swoich nagich zdjęć. "Kurier Poranny" podaje, że wikariusz parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Zabłudowie zdawał sobie sprawę, że rozmawia z osobą, która nie skończyła 15 lat. Podlaskie. ZATŁUKŁ żonę gołymi pięściami z zazdrości? Nie przyznaje się do winy [ZDJĘCIA, WIDEO] Wyrok jest nieprawomocny. Proces księdza z Zabłudowa toczył się za zamkniętymi drzwiami. Jak podaje skazany ksiądz święcenia kapłańskie przyjął 6 czerwca 2009. Posługę w parafii w Zabłudowie pełnił od sierpnia 2012 roku. Gdy sprawa wyszła na jaw, ksiądz został zwolniony z obowiązków duszpasterskich. Zwabił dziewczynkę słodyczami! Policja zatrzymała 50-letniego pedofila!

Ksiądz opowiada co się działo na Giewoncie podczas tragicznej burzy w Tatrach. Duchowny został trzy razy trafiony piorunem. Prosił Boga o śmierć. Nie mógł wytrzymać bólu.

"Lewica biadoli, że "Kora" była w dzieciństwie "molestowana" przez księdza" - przypomniał na Twitterze Janusz Korwin-Mikke. Kora w dzieciństwie mieszkała w sierocińcuW 2010 r. piosenkarka wyznała, że była tam molestowana przez księdza. - Był starym śmierdzącym człowiekiem, który wpychał mi jęzor do ust i gmerał w majtkach - twierdziła. Artystka powiedziała, że w domu dziecka dostała "pierwszą lekcję uległości wobec nienormalnych zachowań księży". O tym opowiada jej piosenka "Zabawa w chowanego". Premiera utworu miała miejsce 4 dni po publikacji rozmowy, w której opowiedziala o traumie z Korwin-Mikke postanowił znaleźć pozytywy tej sytuacji. "Pytam: czy to zmieniło Jej życie? Jeśli TAK - to być może zamiast wybitnej piosenkarki wyrosłaby przeciętniaczka - albo (o zgrozo!) pieśniarka katolicka?" - stwierdził. I dodał: "Co cię nie zabije, to cię wzmocni! - przypominam".Zobacz także: Zobacz także: #JedziemyWPolskę. Nowy cykl Wirtualnej PolskiLogika prezesa partii Wolność nie zyskała na popularności. "Większych głupot nie słyszałem w swoim życiu", "Mam trójkę dzieci i biada temu, kto będzie chciał je wzmocnić", "Wybory się zaczynają, Janusz walczy o jak najniższy wynik" - to delikatniejsze z komentarzy pod wpisem newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez
x. Cyran opowiada o sataniźmie. Ksiądz Włodzimierz Cyran (biblista, moderator ruchu Odnowy w Duchu Świętym, egzorcysta) używając wielu drastycznych przykładów mówi o sataniźmie, jego obliczu w Polsce i konsekwencjach jakie spotykają jego wyznawców. Fragment konferencji Zagrożenia duchowe dzieci i młodzieży część 3. 33 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 65466 Trener Andrzej Niemczyk w studio olimpijskim opowiada dowcip o Kaczyńskich, reakcja i mina Kur... Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 14 | Wyświetleń: 65466 2 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 12 Ksiądz opowiada dowcip !!! Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 12 19 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 70475 Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 70475 3 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 51003 brudny dowcip :D nie ma co :D Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 51003 14 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 51007 Robert Rodriguez opowiada kawał o barmanie. Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 51007 0 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 44526 Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 44526 0 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 238 Kawał o taksówkarzu przygotowany w zoobe Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 238 25 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 28746 Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 6 | Wyświetleń: 28746 0 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 150 Kawał o konsekwencjach nieporozumienia :) Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 150 106 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 103209 Koleś wkręcił swoja mamę że pilnie potrzebuje pieniędzy, gdyż od 3 miesięcy zażywa narkotyki. ... Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 3 | Wyświetleń: 103209 50 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 85553 Kawal Jarka xd Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 13 | Wyświetleń: 85553 86 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 74632 Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 8 | Wyświetleń: 74632 1 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 130 Zaskakuje :D Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 130 1 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 0 Klasyka :D Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 0 31 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 70329 Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 5 | Wyświetleń: 70329 3 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 15460 Okazuje się że pan Karol już w latach 70' był mistrzem w swoim fachu... Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 0 | Wyświetleń: 15460 1 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 55960 W tym odcinku dowiecie się jaka jest liczbą liczba 25, co oznacza ona w nauce oraz opowiem wam... Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 1 | Wyświetleń: 55960 0 Kategoria: Śmieszne Wyświetleń: 56202 W tym odcinku dowiecie co symbolizuje liczba 31, co oznacza ona w nauce oraz opowiem wam pewie... Kategoria: Śmieszne | Komentarze: 2 | Wyświetleń: 56202 96 Kategoria: Kabarety i skecze Wyświetleń: 130738 Bieżące Maxiory Ksiądz oszołomiony mówi: - Dobrze Ksiądz ochrzcił kota, ale go trochę sumienie gryzło i postanowił się wyspowiadać u biskupa. - Proszę biskupa ja ochrzciłem kota. - Coś ty zrobił przecież tak nie wolno, a opłaciło ci się ? Ksiądz szybko opowiada: - Och tak, dostałem 1000 zł - Ty to szykuj tego kota na bierzmowanie.

Dowcip #236 dodany o 07:30 przez Max16 w kategorii o księgowych Księgowy opowiada przyjacielowi o swojej podróży pociągiem: - Siedzę sobie spokojnie, myślę o interesach, a po wagonie przechadza się konduktor. Nagle stanął obok mnie i spojrzał na mnie tak, jakbym biletu nie miał. - A co ty na to? - Ja? Spojrzałem na niego tak, jakbym miał bilet. Dlaczego księgowa przypomina bilans? Dlatego, że jak się nie zgadza to się nie zgadza, ale jak się zgadza to we wszystkich pozycjach... - Stary jak doszedłeś do takiej forsy? - Przez pomyłkę. - Jak to możliwe? - Zamiast wypłacić mi pensję, kasjer podsunął mi sumę moich potrąceń! Dowcip #6528 dodany o 16:19 przez kondziu w kategorii o księgowych -Co to jest księgowość? -Księgowość to są działy i wydziały, żeby cymbały nie wiedziały, gdzie się pieniądze podziały.

Ryszard Petru bardzo się martwi o losy dzieci gimnazjalnych w związku z planowaną reformą. Sam - jak twierdzi - spędził w gimnazjum aż 4 lata. ,,Pytanie, co z tymi, którzy są teraz w gimnazjach, jak wygląda cała ta forma przejścia. Czy my jesteśmy w ogóle do tego przygotowani? Proszę państwa, bo łatwo powiedzieć.. Ja też byłem właśnie w osiem - cztery. Też byłem w
Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 07:00 "Kuria księdza nie zawiesiła. – Jestem na urlopie. Nie będziemy o tym rozmawiać – ucina Kunegunda Więcławik i kończy rozmowę." Miłość Boga jest w was - co widać (tfu!). Dzieci molestuje ten księżulo z zapędami pedofilskimi (o czym świadczy wiele zgłoszeń) - ale jak widać, was to nie rusza. To ma być wasza wiara? Róbta tak dalej. Tylko ludzi zniechęcacie, a potem się dziwią jak tu zachęcić ludzi do przyjścia do kościoła. Takim podejściem to na pewno zachęcacie. Mnie już dawno zniechęciliście... Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz Molestyn Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 07:26 Zrobić mu "kręcenie wora" Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz Leon z działek Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 07:54 "nie cierpiących" - piszemy łącznie!!! Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz ADAN Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 08:02 A czemu nie piszecie o molestowaniu przez Durczoka??? Czyżby temat was nie interesuje??? A może dlatego, że to WIELKI DZIENNIKARZ Z WIELKIEJ JEDYNIE SŁUSZNEJ TELEWIZJI??? A czemu tak wszyscy BRONIĄ POLAŃSKEIGO może dlatego ze on jest żydowskiego pochodzenia??? Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz S Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 08:27 Sukienkowego może zwolnić biskup, dyrektor szkoły jest bezsilny, przykład na państwo wyznaniowe jakim jest Polska. Zboczeńcy w sutannach są bezkarni, nawet Franciszek nic nie robi w sprawie arcybiskupa i nuncjusza papieskiego Józefa Wesołowskiego. Widocznie patron pedofilów w kościele katolickim święty JPII skutecznie obejmuje ich ochroną! Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz tornister Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 08:33 czego trzyma się ksiądz pedofil? odp. tornistra Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz ja Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 08:38 Nadal są świętymi krowami...Gdyby to był zwykły Polak, nie tylko spotkałby się z powszechnym potepieniem, ale i zapewne zostałby aresztowany na 3 miechy, a w rezultacie starciłby pracę i nie tylko...takie oskarżenie rzucone na zwykłego Polaka niszczy mu życie..tutaj ciepła posadka wciąż jest, tak samo jak u skazanego Paetza- pierwszego na liscie skazanych, a także wielu innych księży, którzy teraz są na misjach (w pośpiechu są wysyłani, poza tym konkordat chroni ich..w sumie to nie podlegają bezpośrednio Polsce), zamiast siedzieć w więzieniach... ot, Polska Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz true Użytkownik zablokowany Posty: 2 Rejestracja: 26 lutego 2015 r. Napisano 26 lutego 2015 r. o 08:38 Drogi olo, odpowiadając Ci napiszę iż zgadzam się z postem ADANA, ale aby go uzupełnić zaproponuję Ci przeczytać choćby Europejskiej Konwencji o Ohcronie Praw Człowieka, tam wyjaśnisz sobie sam, że zgłoszenia, podejrzenia, nie są powodem do automatycznego skazania. Oczywiście jestem tak przeciwny molestowaniu przez księży jak i przez każdego innego, tu nie ma o czym dyskutować. To, że osoby którym udowodni się winę powinny ponieść dotkliwą, sprawiedliwą karę także nie ulega wątpliwości. A tak na marginesie, czy Twoja wiara to wiara w człowieka? Wygodnie Ci z tym? Bo moja to wiara w Prawdziwego Boga zatem żaden zły przykład duchownych nie może na nią wpłynąć. Pozdrawiam. Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz zboki won Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 08:56 A czemu nie piszecie o molestowaniu przez Durczoka??? Czyżby temat was nie interesuje??? A może dlatego, że to WIELKI DZIENNIKARZ Z WIELKIEJ JEDYNIE SŁUSZNEJ TELEWIZJI??? A czemu tak wszyscy BRONIĄ POLAŃSKEIGO może dlatego ze on jest żydowskiego pochodzenia??? Bo łajzo nie ma takiego artykułu.. ja będzie artykuł o Polańskim czy Durczoku to będzie więcej komentarzy niż pod artykułem o księdzu - pedofilu ( bo taki artykuł o księdzu pedofilu to się pojawia cyklicznie co jakiś czas). A co ty tak bronisz księdza co molestował dziecko ? Wolę nie wiedzieć czemu.. Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz Marek Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 10:18 Ja, będąc na miejscu ojca takiego dziecka ... spotkałbym się osobiście z księżulem w jakimś odosobnionym miejscu i wyjaśnił sprawę. Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:41 PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 1: = = = i AKADEMIA SZTUK CUDOWNYCH przyglądając się popisom Axcelencji, księŻULI i Zakonnic kroczących DROGĄ (z)BAWIENIA zauważa co następuje: = = = i ASC od X – lat informuje kto odpowiedzialny jest za MASAKRĘ ZWIĄZKU od lat 1980 – tych, a są to: AMINENCJA Biskup Bolesław Pylak (ma się dobrze), Jego Kanclerz księŻULO Stanisław ROJEK, ksieŻULO Edward PUEDĘŁKO Rektor KUL-u księŻULO Mieczysław KRĄPIEC z pozostałą ekipą księŻULI i Zakonnic. BiskupKazimerz RYCZAN (od r. na Boskiej Emeryturze) z całą ŚW.(irniętą) EKIPĄ księŻULI – w tym księŻULA Jacka WÓJCICKIEGO, księŻULA Kazimierza DZIEŻĘ, który zginął w wypadku samochodowym przez siebie spowodowanym pozostawiając na Wieczną Pamiątkę ciężko ranne osoby... – To w 1994 r. znajomi księŻULE NAPADAŁY NOCĄ na mieszkania i RODZINY ZWIĄZKOWCÓW, ZAKAZAŁY OPALANIA BUDYNKÓW ZIMĄ i wymroziły MAŁE DZIECI, wszystkiemu towarzyszył z WATYKAŃSKIEGO STOŁKA ŚWIĘTY JAN PAWEŁ 2 i Jego podwładny księŻULO Kardynał Józef GLEMP! Przecież to DE'BIL'E! Skoro tak porządnie walczą z PORNOGRAFIA(!!!) w PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA (dawniej NAUCZYCIELSKIEJ...) to w ramach PROTESTU na telebimach wypada PUSZCZAĆ im filmy N'U'N T'U'BE! - ciekawe jak będą wyglądać Biskupi, księŻULE i Zakonnice przy OŁTARZU, na koncertach, Drogach Krzyżowych? I cytować „BUBLIĘ”: „BO BYŁEM NAGI...” (Mt. 25; 36; Mt. 5; 1 – 10) Jak DEMOKRACJA, TO DEMOKRACJA! Przecież to CZARNE BAŁWANY! - powinny stać zawsze w cieniu - na słońcu szybko się rozPUSZCZĄ! Aby dopełnić czarę goryczy w Kielichu (z)BAWIENIA w google należy wpisać: 1) Irena Kinaszewska (Kochanka Świętego JP 2 i syn ADAM); 2) N'U'N T'U'BE – (opuszczając znaki między literami) i oglądać BOŻE CIAŁO i BOŻE CIAŁO.... Rozdmuchane ORSZAKI 3 KRÓLI, a właściwie 4 KRÓLI – jak głosi najnowsza nieDOBRA NOWINA (jeden się spóźnił)! W rzeczywistości CZARNY BETON nie znosi żadnej konkurencji, a w tym przypadku to TALIA KART, a w niej niestety 4 króle! ksieŻULE z Axcelencjami rżną w karty niczym dzieciaki PEDO. O DARACH jakie AMINENCJE z ksieŻULAMI przegrywają JEZUS mógł mino marzyć: Przegrane PARAFIE, PLEBANIE, SAMOCHODY, gruba KASA... Czy w tym Świetle księżule mówią prawdę o 4-tym Królu? Jak zwykle ZWIĄZEK wychodząc naprzeciw DRODZE (z)BAWIENIA poświęca czas podając inna Hipotezę: 4 Król spóźnił się bo narobił w portki (potoczne zesr... się)! Wyolbrzymianie wszystkiego w psychoPATycznych ORSZAKACH 3 KRÓLI pokazuje jedynie WIELKOŚĆ GŁUPOTY PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA i nycz więcej. Po wielkich PARADACH (z)BAWIENIA organizowanych 6 stycznia, których zadaniem jest PRZYKRYCIE ŚWIETEGO BU'RD'ELU i AFER nowy rok zaczyna się TRADYCYJNIE obnażając WIECZNĄ SZOPKĘ PEDOgogicznej ROLI KOĆIOŁA zastąpioną w OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA (dawniej Wielki Post) miotaniem się ulicami miast z DROGAMI KRZYŻOWYMI. „Żal duszę ściska”, ze jeszcze GORZKIE ŻALE Odprawiane są w Kościołach, a nie na ulicach!: Tylko w lutym prasa doniosła, a wcześniej też nieźle CUDOWALI: 1) „DZIENNIK WSCHODNI” z dn. r. w artyKULe: „Oskarża księdza o molestowanie. Chce kilkuset tysięcy złotych od archidiecezji” oPiSuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Jak szumnie zapowiedziały AMINENCJE w mediach WSZYSTKIE NAJŚWIĘTSZE OFIARY PEDOfilskie ZOSTANA ODPRAWIONE z Kwitkiem!, a dziękując (w)MAWIANEMU BOGU ZA (z)BAWIENIE mogą se i no zaspiewac Sakralne PEDO Przeboje: 1] Hymn „PENIS ANGELICUS”; 2] Pieśń „NIE ZABRANIAJCIE IM”, w której tak PEDO: „Zmęczony był Jezus gdy dzieci wesołe prosiły by im błogosłąwił przegnac pragnęłi je Apostołowie, a Pan wtedy PEDO tak: „NIE ZABRANAJCIE IM PRZYCHODZIĆ DO MNIE...”” 3] Pieśń „KIEDYŚ O JEZU CHODZIŁ PO ŚWIECIE” - wszystko na YOUTUBE! Od lat Związek pokazuje jak AXCELENCJE, księŻULE i ZAKONNICE głoszą (z)BAWIENIE i (z)BAWIĄ się ino księŻULE LUDXMI i ich DZIECMI. Od X czasu = = = i ASC zamieszcza proPO,ZY,CJE (z)BAWIENIA PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA: 1) proPO'ZYCJA I KOMUNII ŚW.(irniętej) – zaczyna się w Konfesjonale, a kończy u ksieŻULKA w mieszkaniu, w samochodzie lub w lesie... i wygląda ONA TAK: w GOOGLE należy wpisać: ksiądz molestuje dzieci 2) proPO'ZYCJA SAKRAMENTU BIERZMOWANIA – podobna do I KOMUNII ŚW.(irniętej) z tym, że materiał starszy. 3) proPO'ZYCJA NAU(cz)KI PRZEDŚLUBNEJ... ta z KULei zaczyna się już w Kancelarii Parafialnej, a może i w Zakrystii i KULejno przez Konfesjonał, aż do.... 4) Axcelencje z Aminencjami powinny zająć się proPO'ZYCJĄ CHRZTU ŚWIĘTEGO..., a o OSTATNIM NAMASZCZENIU i SKARAMENCIE CHORYCH to strach nawet myśleć!, a tu jeszcze księŻULEK po KULędzie...! Nie raz rodzice przekonali się jak wygląda np. PRZYGOTOWANIE DO I KMUNII ŚW.(irniętej) i próby SAKRAMENTU POKUTY. Nie monitorowany księŻULEK umawia się z dzieckiem w ramach POKUTY – dla księŻULKA to nagroda, a dla dziecka POKUTA ZA GRZECHY! Po takich SAKRAMENTACH dziecku często zostaje nawet PAMIĄTKA I KOMUNII ŚW.(irniętej) lub Sakramentu Bierzmowania, a księŻULKOWI na pamiątkę Alimenty z finałem w Sądzie... księŻULKI z Axcelencjami mogą w tym świetle wykorzystać bardziej Święte Oleje wprowadzając Sakrament Lubrykacji... Jak komuś ciężko będzie szło przyswajanie ŚW.(irniętych) Prawd Wia(g)ry zawsze może wezwać księŻULKA z Najnowszym Sakramentem! Problem ino w tym jak się do tego przygotować? (z)BAWIENIE może też przynieść najnowsza proPOZYCJA - (św.)WD - 40 + ze ŚWIETYCH OLEJÓW! Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:42 PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 2: Z tej okazji w google wypada wpisać hasła: 1) Irena Kinaszewska (Kochanka Świętego JP 2 i Syn Adam) 2) N'U'N TU'BE (opuszczając znaki między literami) – filmy Biskupów, księŻULI i Zakonnic (XXX). I można se kląć: KURIA JEGO MAĆ! Ale (z)BAWIENIE – Ha ha ha ha ha ha..., a tam BOŻE CIAŁO i... i BOŻE CIAŁO! oraz podziwiać do OBŁĘDU cytowaną „BUBLIĘ”, a w Niej słowa samego (z)BAWICIELA JEZUSA cytowane nawet w czasie NAJŚWIĘTSZYCH OFIAR PEDOfilskich!: „DOPUŚĆCIE DZIATKOM PRZYCHODZIĆ DO MNIE, DO NICH NALEŻY KÓRESTWO NIEBIESKIE” (Łk. 18. 16; Mk 10. 14...). Lektura uzupełniająca: w GOOGLE należy wpisać: 1) ksiądz zgwałcił; 2) ksiądz zabił; 3) ksiądz pobił; 4) ksiądz pedofil 5) ksiądz okradł... 6) kochanka księdza; 7) afery kościoła katolickiego; 2) „FAKT” z dn. r. w artyKULe: „Ks. Irek odkładał euro dla swojego synka” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Jak ksieŻULE dochodzą do bogactwa GŁOSZĄC WSZYSTKIM (z)BAWIENIE? Proste – CYWILNI PRACOWNICY KOŚCIOŁA dostają mocno po doopach i mimo że pracują na PEŁNYCH ETATACH to mowy nie ma o UBEZPIECZENIACH, PENSJACH właściwej wysokości i innych przywilejach, a tylko jeden ARGUMENT pada ze Święconych Ust: NIKT ZA PANA(ią) PŁACIŁ TYLE NIE BĘDZIE! Pro0ceder taki trwa od wieków, pomnozony przez WSZYSTKIE PARAFIE w POLSCE i Świeckich pracowników na drodze (z)BAWIENIA pokazuje SKALE KRADZIEŻY siegająca SETKI MILIÓW (jak nie więcej) – (z)BAWIENIE jak KURIA JEGO MAĆ! „SUPEREXPRESS” z dnia. r. w artKULe: „Siostrzenica ks. Irka zajęła jego dom! Mały Kubuś nie dostał po tacie nic!” - to trzeba PRZECZYTAĆ! 3) „SUPEREXPRESS” z dn. r. w artyKULe: „Abp Hoser OSTRO: Kościół zdradził Jana Pawła II!” oPiSuje PEDOgogiczną ROLĘ KOSCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA! Nikt nikogo tak w h...ja nie zrobił jak KOSCIÓŁ LUDZI – ha ha ha GŁOSZĄC (z)BAWIENIE, a (z)BAWIĄ się ino księŻULE LUDŹMI! Nie pierwszy raz AXCELEBCJA Heniek HOSER odstawia SZOPKE pier...nicząc Głupoty! Jak to ze ZDRADĄ ŚWIĘTĄ było od początku? - Po wybuchu (a właściwie ponowieniu z lat 1980-tch) wieści o KOCHANCE ksieZULA Karola WOJTYŁY – później ŚW.(irniętego) JP 2 ruszyła ŚW.(irnieta) LAWINA Słowa Bożego głoszonego przez AMINENCJE i tak: LUBELSKI ArcyAXCELENCJA Stasiek BUDZIK napier...niczał w LUDZI, ze „POWINNISMY SIE WSTYDZIĆ..”!!! - no to KURIA JEGO MAĆ! Co to za ŚWIĘTY, którego trzeba się WSTYDZIC? Nie pierwszy raz ZWIĄZEK udowadniał, prawdziwość starego polskiego powiedzenia, że „CUDÓW NI MA” - i NIE MA! Jak Cudotwórca JEZUS rodem z „BUBLII” nie mógł zamienić GŁUPICH na MĄDRCH i PIJANYCH na TRZEŹWYCH tak od samego początku KANONIZACJI Karola WOPJTYŁY na ŚWIETEGO nie uległ ZMIANIE NAPIS obwieszczający na KUL-u w Lublinie, że „NASZ PROFESOR ŚWIĘ(tojebliw)YM! W google wystarczy wpisać hasło: IRENA KINASZEWSKA i oprócz słowa są również FOTY obecnie ŚWIETEGO JP 2 z KOCHANKĄ i synem ADAMEM baraszkującym po Świętym Łonie! KULejnym dowodem, że CUDÓW NI MA był FESTIWAL NAUKI też w Lublinie gdzie swoje Ołtarze miał nawet KUL i Związek przytargał kilka FLASZEK WODY (kupionej w Biedronce, 5 L każda) – CZARNI nawet CUDOWAC NIE CHCIELI, a w efekcie jak WODA BYŁA WODĄ tak tez po Odprawieniu CUDÓW nie stała się WINEM! Ha ha ha... A jak wyglądają ZDRADY w Kościele wystarczy wpisać w google: KOCHNKA KSIĘDZA czy też PEDOFILIA W KOŚCIELE i (z)BAWIENIE ZAPEWNIONE! Ugruntowaniem zas jest YOUTUBE pokazujące Świętą DROGĘ (Iz)BAWIENIA po wpisaniu hasła „N'U'N TU'BE (opuszczając znaki między literami) Ha ha ha... !!! Na temat ZDRADY w Kościele Żwiązek zamieścił nawet SCENARIUSZ SZOPKI 2014: SZOPKA 2014: „RODZINA ŚWIĘT(ojebliw)A”: Obowiązkowo w Kościele (może być też żywa na placach i ulicach) Tradycją Uświęcona SZOPKA. Zamiast Tradycją Uświęconych ŚWIĘTYCH POSTACI stoi ŚWIĘT(ojebliw)A RODZINA: ŚWIĘTY JP 2 czyli Karol WOJTYŁA, obok Irena Kinaszewska – paPIESKA KOCHANKA, w Żłóbku leży Ich syn ADAŚ. Tłum(oki) pcha(ją) się do SZOPKI, a jedno dziecko pedo: Mamusiu, zobacz MARYJA innego Ma Ryja! Matka odpowiada: - to nie Maryja, to Irenka! Teraz Ona Ma Ryja... Na górze wielki napis: „ŚWIETY, ŚWIETY, ŚWIĘTY” Z głośników rozlega się ŚWIĘTY GŁOS (z)BAWIENIA: „NIE LEKAJCIE SIĘ...”; „NIECH ZSTAPI DUCH TWÓJ I ODNOWI OBICZE ZIEMI! - TEJ ZIEMI”! Zamiast Tradycją Uświęconych Kolęd rozlega się Hymn (z)BAWIENIA: „PENIS ANGELICUS”... (dostępny na youtube) Na dole ułożone tory i jeżdżący po nich pociąg PEDOlino Odprawiany porzez księZULI. Obowiązkowo peron, a na nim „STACJA (z)BAWIENIE” Z głośników rozlegają się przebojowe Pieśni Sakralne: 1) „KIEDYŚ O JEZU CHODZIŁ PO ŚWIECIE” 2) „NIE ZABRANIAJCIE IM”, która tak pedo: „Zmęczony był Jezus gdy dzieci wesołe prosiły by im Błogosławił. Przegnać pragnęli je Apostołowie, a Pan wtedy Pedo tak: „Nie zabraniajcie im przychodzić do mnie...” - wszystko dostępne na youtube... Na dole przybrana i przewrócona CHOINKA, którą ZWALIŁ wiatr niczym ŚW.(irnięty) JP 2 Kochankę IRENKĘ i tez słynny paPIESKI cytat: „JAKBY SIE KTO PYTOŁ – FRANCISZKAŃSKA CZY!” Zanim powstał scenariusz SZOPKI 2014 były organizowane MARSZE (z)BAWIENIA z okazji WSZYSTKICH SWIETYCH, w których ZWIĄZEK WYSTROIŁ SI ENA BIAŁO – wypisz, wymaluj JP 2! Z jednej strony trzymał pod rękę kobitkę (Irene Kinaszewską),z drugiej zaś syna ADAMA, a zamiast znanego paPIESKIEGO Gestu Całowania Ziemi – CAŁOWAŁ IRNKĘ! - Ludzie lali ze śmiechu! Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:43 PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 3: 4) „SUPEREXPRESS” z dn. r. w artyKULe: „Egzorcyzmy na dzieciach. Opętani złymi mocami syczą, wkładają ręce do rozpalonego pieca i mordują zwierzęta” oPiSuje PEDOgogiczną ROLĘ KOSCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA! Jak zwykle AMINENCJE, ksieŻULE i Zakonnice nic złego we własnej działalności (z)BAWIENIA NIE WIDZĄ! To przecież KOŚCIELNA SEKTA ogłupia już od DZIECKA Katechezami w przedszkolach i wszelkiego typu szkołach! Związek nie raz sugerował, że SEKTA to tylko sprawa POZYTYWNEGO lub NEGATYWNEGO przedstawienia TEMATU WYZNANIOWEGO! Kto MORDUJE ZWIERZĘTA bez ogłuszana w celach WYZNIOWYCH jak nie ZWIAZKI RELIGIJNE? Kto bez przerwy uprawia KANIBALIZM i to po WEGETARIAŃSKU jak nie KOŚCIÓL KATOLICKI – WAMPIRYZM TEŻ: „BIERZCIE I JEDZCIE... to jest CIAŁO MOJE; BIERZCIE I PIJCIE... to jest KREW MOJA... „(Mt. 26; 26). Wszystkie zacofane PLEMIONA BUSZMENÓW ucywilizowano, a CZARNEGO BETONU NIE – bo ŚW.(irnieci)! Kościół spełnia wszelkie WYMOGI SEKTY – Przywódca Ojciec Święty używa PSEUDONIMU (Obecny to FRANEK), ogłupiają już od DZIECKA TEORIAMI (z)BAWIENIA nycz wspólnego z rzeczywistością nie mającymi, jak się do kogoś przypier...niczą to łatwo nie chcą się odpier...niczyć, uaktywniają swoją działalność w okresie WAKACYJNYM!... Czy SEKTY tak nie postępują? - tak też CUCUJE KOŚCIÓŁ BOŻY! Dziwne, że EGZORCYZMY nie obejmują PUSZCZALSKICH ZAKONNIC, PEDOFILII i ALKOHOLIZMU BISKUPÓW, księŻULI i ZAKONNIC Ha ha ha ha.... Widać, że to totalne ŚW.(iry)! 5) „FAKT” z dn. r. w artyKULe „Kobiety polskich księży. Na co narzekają?” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. - to trzeba PRZECZYTAĆ i ocenić rzeczywistą DROGĘ (z)BAWIENIA. ILE LUDZI zostało opier...niczonych z AMBON i od OŁTARZY w czasie HOMILII i reKOLEKCJI Głupoty, że NIE MAJĄ SLUBU KOSCIELNEGO? - Który ksieŻULO, a później np. BISKUP „wali” mając ŚLUB chociażby KOŚCILENY? - ŻADEN! I nawet zostaję PAPIEŻEM czyli OJCEM ŚWIĘTYM -ha ha ha... Ile DZIECI ludzi bez ŚLUBU nie mogło się (z)BAWIĆ bo ksieŻULO KROCZĄCY DROGĄ (z)BAWIENIA NIE DOPUSCIŁ do CHRZTU, I-wszej KOMUNII i SPOWIEDZI ŚW.(irniętej), a kto CHRZI DZIECI ksieZULI czyli KSIĘŻĄTKA? Kto udziela im PIERWSZYCH SAKRAMENTÓW? , a może żyją jak ZWYKŁE HERETYKI? - ha ha ha... Tak wygląda (w)MAWIANIE o (z)BAWIENIU – (z)BAWIĄ się ino AXCELENCJE z księŻULAMI tylko szkoda, że LUDŹMI... Przestraszyli wszystkich GRZECHEM CIĘZKIM, ŚMIERTELNYM, a sami NAJCIĘŻSI GRZESZNICY Hab.(itowi) pier...nicza o (z)BAWIENIU ze śpiewem Ludu Bożego: „Z RĄK KAPŁAŃSKICH PRZYJMIJ PANIE...” Ha ha ha ha.... Tak wygląda GŁOSZONE (z)BAWIENIE przez zwykłych DE'BI'LI jak KURIA JEGO MAĆ! 6) „SUPEREXPRESS” z dn. r. w artyKULe: „Zapisał swój majątek Kościołowi, a ten go oszukał. Został samotny, schorowany i bez opieki” oPiSuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA! (w)MÓWILI Mu księŻULE od dziecka OPIEKĘ BOSKĄ i tak ona właśnie wygląda – identycznie też wygląda (w)MAWIANA DROGA (z)BAWIENIA! (z)BAWIĄ się ino AMINENCJE i ksieŻULE tylko szkoda, że LUDŹMI – Ha ha ha. To TRZEBA PRZECZYTAĆ, a nie jest to jedyny przypadek pokazujący FIKCJĘ (z)BAWIENIA – NIE MA (w)MAWIANEGO BOGA i opieki też NIE MA! 7) „FAKT” z dn. r. w 3 artykułach: 1)„Spowiedź gosposi księży! Jak wygląda ich życie?” oraz 2) „Tajemnicza śmierć duchownego. Zastępował proboszcza!” jak również 3) „Bieda ciśnie o. Rydzyka? Prosi o pieniądze” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. - to trzeba PRZECZYTAĆ i ocenić rzeczywistą DROGĘ (z)BAWIENIA. Po „Gosposiach” kolej na pozostałych świeckich pracowników Kościoła: ILE ZARABIAJĄ, JAKIE MAJĄ UBEZPIECZENIE i czy w ogóle mają (!!!). Chodzi tu np. o ORGANISTÓW, GRABARZY, KOŚCIELNYCH, SPRZĄTACZKI... Rzeczywistość jest przerażająca – mimo że zapier...niczają na pełnych etatach to albo maja ubezpieczenie na 0,5 etatu, albo nie mają WCALE!, a tylko jeden Święty Argument płynie z Bożych Ust PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA: „NIKT ZA PANA/PANIĄ TYLE PŁACIŁ NIE BĘDZIE”. Proceder taki trwa od wieków, a przekręty (z)BAWIENIA sięgają SETEK MILIONÓW PLN! - Ha ha ha.... Wystarczy, że któryś ksieŻULO na PAŃSTWOWYM ETACIE nie dostanie UBEZPIECZENIA z obowiązującymi SKŁADKAMI to DRZE ŚW.(ięconego) RYJA, że dla Świętego Spokoju jest UBEZPIECZONY!, a o UBEZPIECZENIU ŚWIECKICH pracowników Kościoła zachowuje ŚWIĘTY SPOKÓJ! Ha ha ha.... Z foty widać jakiego Ma Ryja Ojciec RY(d)ZYKOWNY – biedy nie ma, a widocznie ma ino MNIEJEJ NIŻ SIĘ SPODZIEWAŁ! Widać tu tez, że Kościół ODCHODZI do lamusa historii, a to Im się słusznie NALEŻY! Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:44 PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 4: 8) „SUPEREXPRESS” z dn. r. w 3 artykułach: 1) „Tajemnicza śmierć zakonnika pod Opolem. Od tygodnia zastępował proboszcza, po czym...”; 2) „Ojciec Rydzyk prosi o pieniądze na Radio Maryja "odmawiając sobie paczki papierosów"„ i 3) „Czy w Wielki Post można uprawiać seks? "Seks małżeński jest rodzajem modlitwy"” oPiSuje PEDOgogiczną ROLĘ KOSCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA! AMINENCJE, ksieŻULE i ZAKONNICE zawsze DOBIERAŁY SIE DO DooPY LUDOWI BOŻEMU! NAJPIERW SEX BYŁ GRZECHEM, dzięki któremu AXCELENCJE ZAMYKAŁY DROGE (z)BAWIENIA nawet DZIECIOM nie dopuszczając ich np. do CHRZU, I-wszej SPOWIEDZI i KOMUNII ŚW.(irniętej), BIERZMOWANIA, odmawiali ŚLUBÓW, POGRZEBÓW..., ale żaden w zemście (z)BAWIENIA za „GRZECHY SMIERTELNE RODZICÓW” nie zakazał PRZYJMOWANIA księŻULA po KULędzie! Czy DAWANIA NA TACĘ! Ile ludzi zbierało zwykły opier...ol na drodze (z)BAWIENIA z Ambon, od Ołtarzy, w Konfesjonale, w czasie reKOLEKCJI Okresu WIELKIEGO (z)BAWIENIA, że ze STRACHU i WSTYDU chodzili do innych Kościołów zaspokajając (w)MÓWIONE (z)BAWIENIE? Rozpaczają aktualnie AXCELENCJE z ksieŻULAMI w Boskim ZACHWYCIE, że „KOŚCIÓŁ SIĘ ZMIENIA” nie biorąc pod uwagę, że ZMINIAJĄ SIE LUDZIE dzięki PEDOgogicznej ROLI KOSCIOŁA na drodze (z)BAWIENIA i jak Kościół DOBIERAŁ Im się do DooPY tak teraz w rewanżu LUDZIE dobierają się ksieŻULOM – KOŚCIOŁOWI do DooPY! Ciekawe ilu przestraszonych lub ZAWSTDZONYCH ksieŻULI pójdzie do INNEGO KOŚCIOŁA? - ŻADEN! Co w OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA odmówi sobie oprócz Boskiego PACIPORKA jakiś księŻULO czy AMINENCJĄ? - NYCZ! Jedynym Boskim WYMOGIEM jest ino WYMAGAC od siebie, aby WYMAGAĆ OD LUDZI NIE WIADOMO ILE! Związek od lat pokazywał FIKICJĘ BOSKIEGO DEKALOGU w PEDogogicznej ROLI KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA, bo kilkoro punktów jest zbieżnych i sprowadza się do jednego określenia: „NIE PIER...OL”! („NIE CUDZOŁÓŻ”; „NIE MÓW FAŁSZYWEGO ŚWIADECTWA...”; „NIE POŻĄAJ ŻONY...”), a który AXCELENCJA, ksieŻULO czy ZAKONNICA NIE PIER...OLI w PEDOgogicznej ROLI KOSCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA? Przecież GOŁYM OKIEM widać, ze to DE'BI'LE! W GOOGLE wystarczy wpisać N'U'N TU'BE (opuszczając znaki między literami) i oglądać MODLITWY praktykowane od lat (nawet z epoki OPIER...LANIA LUDZI za sex ODPRAWIANE przez AMINENCJE i ksieŻULI) – Ha ha ha ha ha... 9) „FAKT” z dn. r. w 3 artyKULe: „Podarowałem kurii majątek, a księża mnie oszukali NOWE FAKTY” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. - to trzeba PRZECZYTAĆ i ocenić. Od ponad 2000 lat ksieŻUILE OSZUKUJĄ WSZYSTKICH, a właściwie ino tych, którzy się DADZĄ OSZUKIWAĆ i nazywają Ich nawet LUDEM BOŻYM! Od lat Związek przypomina GŁOSNE AFERY (z)BAWIENIA dokumentujące BOSKIE SZACHRAJSTWO NA DRODZE (z)BAWIENIA pokazujące jak AXCELENCJE (w)MAWIAJĄ O (z)BAWIENIU: Jak pokazuje Historia Kościoła ksieŻULKI nie kradną jak złodziej w Kościołach drobnych sum i nie uciekają przez okna, po rynnach..., ale jak PODPIER...LĄ to grube MILIONY, a wychodząc DRZWIAMI z uśmiechem (z)BAWIENIA mówiąc wszystkim „SZCZĘŚĆ BOŻE”!: 1) Salezjanie z Lubina budując Kościół nie spłacili 100 mln. Dostając 8 lat pier'dl'a, a sprawa dotyczy lat 1999! 2) słynna AFERA "STELLA MARIS" ujawniona w 2002 r. – przekręt na 25 mln!.; 3) popularna AFERA GRUNTOWA z odzyskiwaniem MAJĄTKU KOSCILENEGO i przekręt na 24 mln! (rok 2007); 4) rok 2010 i XXX-lecie SOLIDARNOŚCI - ówczesny dyrektor EUROPEJSKIEGO CENTRUM SOLIDARNOŚCI Dominikanin Ojciec Maciej ZIĘBA za grube miliony pokazał chałę i wypier...niczył Go ze stołka Prezydent Gdańska, i ... i wiele innych ŚW.(iętych) Przekrętów na GRUBE miliony! 5) r. - media informują o ŁADUNKACH WYBUCHOWYCH w Ministerstwach! Po tym fakcie były już Minister KULtury sypał forsę niczym MANNĘ Z NIEBA na budowę Świątyni OPATRZNOSCI BOŻEJ... Trudno powiedzieć, że nycz się nie stało! 6) "SUPEREXPRESS" z dn. r. w artyKULe: "Ksiądz narobił długów, a komornik zajął parafię! Plebania pójdzie pod młotek?" . 7) Do tego pozostałe AFERY (z)BAWIENIA od PEDO po KOCHANKI Bisupów, keięŻULI i DZICIATE ZAKONNICE pokazują złudną DROGE (z)BAWIENIA PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA, na której (z)BAWIĄ SIĘ ino Axcelencje z ksieŻULAMI i ZAKONNCIAMI LUDŹMI – tak realizowana jest obietnica WIECZNEGO (z)BAWIENIA! W Boskim ZAPĘDZIE (z)BAWIENIA polski reżyser Krzysztof ZANUSSI w Bochotnicy rozpoczął budowę KOŚCIOŁA i brakuje mu 300 tys. do końca, w KRAŚNIKU Lud Boży sterowany przez księŻULA domaga się publicznej KASY NA DACH KOŚCIOŁA!, a Historia Kościoła znowu pokazała swoje ROGI i były Prymas Polski ks. kard. Józef GLEMP „:rąbał” państwową kasę na budowę Świątyni OPATRZNOŚCI BOŻEJ. Znany fakt złamanej ręki Premiera Jarosława Kaczyńskiego, który uchwalił w sejmie 20 mln. Na Świątynie, a nie wpłacił. wKULwiło to Glempa Prymasa i przejechał KACZYŃSKIEGO tak, że lecąc na łeb, na szyję nie zdążył nawet krzyknąć „BORze RATUJ”! - rok 2007. 8) "DZIENNIK WSCHODNI" z dn. r. w artyKULe: "Oskarżony przedsiębiorca dostał pracę na KUL" … 9) Wstępem do PEDOafery były OTRZĘSINY w Gimnazjum SALEZJAŃSKIM z LUBINA (IX. 2012 r.) ... 10) Od wakacji 2013 r. PEDO afera w wydaniu Aminencji i ksieŻULI... 11) Od marca 2014 r. przypomniana z lat 1980-tych spektaKULarnie psychoPATyczna afera z Karolem WOJTYŁA, KOCHANKĄ i synem ADASIEM. W google wystarczy wpisać hasła: 1} irena kinaszewska (kochanka Świętego JP 2 i syn Adam) 2} N'U'N T'UB'E (opuszczając znaki między literami. Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:45 PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 5: 12) Po pamiętnej katastrofie rządowego śmigłowca z premierem Leszkiem MILLEREM (2003 r.); po SMOLEŃSKU (2010 r.) w KULejce stoi spektaKULarnie psychoPATyczna AFERA WYBORCZA (2014 r.). W przypadku wygranych wyborów przez PiS Brat Jarosław odda CZARNYM OJCZYNĘ za „BÓG ZAPŁAĆ”, a wtedy każdy będzie in o mógł chodzić na KULanach, PAŃSTWO POLSKIE PRZESTANIE ISTNIEĆ, a CZARNY BETON POKAŻE JAK WYGLĄDA PRZWDZIWE (z)BAWIENIE NA „WIEKI WIEKÓW”. Spóźniony Hymn „BORze Coś Polskę” nycz nie da, a tradycyjne „SZCZĘŚĆ BORze' czy „BORze RATUJ” stanie się ino Pobożnym Życzeniem naiwnych! Taka jest i była rola księŻULI KAPELANÓW – rozkład wszystkiego OD ŚRODKA! Jak wygląda WALKA O NAJŚWIĘTSZĄ Pokazuje historia: 1} Ekskomunikowana minister zdrowia Ewa KOPACZ za SPRAWĘ AGATY z LUBLINA (X. 2011r.); 2} Ekskomunikowana prezydent Warszawy Hanna GRONKIEWICZ – WALTZ za prof. CHAZANA ( r.) ; 3} Awaria samolotu premier Ewy KOPACZ ( r.), a w Smoleńsku też była awaria samolotu! 4} Organizowany przez Brata Jarosława MARSZ r. chorobliwie Obrazujący FAŁSZERSTWA WYBORCZE i wtórujący mu BISKUPI wygląda na prawdziwą DROGĘ KRZYŻOWA po władzę w NAJŚWIETSZEJ OJCZYŹNIE i nieustające GORZKIE ŻALE za PRZEGRYWANE WYBORY. Pokazuje to w rzeczywistości, że NARÓD MA W DooPIE KOSCIÓŁ tak samo jak ksieŻULE MAJĄ W DooPIE LUDZI traktując ICH jak zwykłe PRZEDMIOTY w przedmiocie (z)BAWIENIA, a (z)BAWIĄ SIĘ ino BISKUPI, księŻUILE LUDŻMI... 12) Ostatnia walka SYNODALNA Papcia FRNAKA z Watykanu (październik 2014) o HOMO i ROZWODNIKÓW wygląda na Świętą Tradycyjną SZOPKĘ – przecież polski (a ilu na świecie) Abp Juliusz PETZ z Poznania PEDAŁOWAŁ KLERYKÓW na DRODZE (z)BAWIENIA (rok 2012) głosząc wszystkim SŁOWO BOŻE z „wyższej”półki... i wszystkim BŁOGOSŁAWIŁ HÓJNĄ RĘKA! I ze szczerego SERCA... Jakby nie spojrzeć – SAME DE'BI'LE! Jak w takim Boskim wydaniu wygląda DEKALOG skoro kilkoro punktów jest zbieżnych i sprowadza się do jednego określenia: „NIE PIER...OL”! („nie cudzołóż”; „nie mów fałszywego świadectwa...”;”nie pożądaj żony...”), a poczynając od Watykanu wszyscy NIEŹLE PIER...lą z AMBON, od OŁTARZY, w KONFESJONAŁACH i … i w RERALU! W google wystarczy wpisać BENEDYKT XVI OPOWIADA DOWCIP i … i (z)BAWIENIE „NA WIEKI WIEKÓW” ino kto odpowie „AMEN” w pustym Kościele? Za watykańskiej Świetności Karola WOJTYŁY (JP 2), aktualnie ŚWIĘTY w google wystrczyło wpisać BORDELLO DELL VATICANO, a pornolki pchały się drzwiami i oknami i to w digital, gdzie pozostałe „świeckie” strony były jeszcze ANALOGOWE! Świeckie strony zamykały się bez problemu, a jak Święty JP 2 przypier...lił się do jakiegoś kompa, to tak łatwo nie chciał się odpier...lić! Po latach zabiegów na DRODZE (z)BAWIENIA został nawet ŚWIĘT(ojebliw)YM! Po publicznym ataku ECCLESIOFOBII z TEOFILIĄ PEDOgogcznej ROLI KOŚCIOŁA mającego swą KULminację 6 stycznia AMINENCJE pokazały, że MAJA WSZYSTKO WIELKIE (Gwiazdy, kadzielnice i inne pier...doły (z)BAWIENIA, ze jest ich nawet MILIONY). Związek wychodząc naprzeciw DRODZE (z)BAWIENIA PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA ośmiesza przedstawianą SZOPKĘ oczekując KIEDY AXCELENCJE POKAŻĄ MILIONOWE PRZEKRĘTY, a suma jest większa NIŻ WSZYTKIE POCHODY organizowane 6 stycznia, a na ten temat PANUJE ŚWIĘTY SPOKÓJ. Lektura uzupełniająca: w GOOGLE należy wpisać: 1) ksiądz zgwałcił; 2) ksiądz zabił; 3) ksiądz pobił; 4) ksiądz pedofil 5) ksiądz okradł... 6) kochanka księdza; 10) „FAKT” z dn. r. w 3 artyKULe: „Afera na pogrzebie Andrzeja. Ksiądz nad trumną żądał pieniędzy” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. - to trzeba PRZECZYTAĆ i ocenić. = = = podobnie jak Najświętsze proPOZYCJE i Święte Afery serwuje pozostałe WIELKIE TAJEMNICE (z)BAWIENIA – OSTATNIA DROGA (z)BAWIENIA. Poczynając od AXCELENCJI, a na podrzędnym ksieŻULKU kończąc robią sobie PiSanki (czyli jaja) ze wszystkiego. OSTATNIA DROGA (z)BAWIENIA wygląda nie inaczej jak tylko tak, jak UCZYŁA INSTYNKTU cała ŚW.(irnieta) EKIPA, bo trudno mówić, że mają POWOŁANIE - może i mają ino, że do (z)BAWIENIA LUDZI. W Kuriewnym żargonie OSTATNIA DROGA (z)BAWIENIA WYGLĄDA TAK: 1) księŻULEK udzielający Pogrzebu to POGRZEBACZ; 2) główna aleja cmentarna ma nazwę Po Trupie Aby Do Celu; 3) Obrzędy Pogrzebowe - Zabawa W Chowanego... z Rzeczy Ostatecznych w Slangu Liturgicznym ostateczna nomenklatura: 1) Niebo – to: nie bo nie! 2) Piekło – Piekarnia Kościelna; 3) Czyściec – Pralnia Kościelna. I tak wygląda obietnica Drogi (z)BAWIENIA, która dobiega końca... wśród Nabożnej Pieśni „MATKO NIEBIESKIEGO PANA ŚLICZNAŚ INO PO KOLANA...” (z)BAWIENIE jak KURIA JEGO MAĆ! Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:46 PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 6: 11) „DZIENNIK WSCHODNI” z dn. r. w artyKULe: „Wielki przekręt w katolickiej szkole. Kto kupował maturę?” oPiSuje PEDOgogiczną ROLE KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Związek od lat pokazuje KATolicki POZIOM POŻAL SIE BOŻE we wszystkich szkółkach Kościelnych. Kto dopuścił do PODPISYWANIA przez SZKOŁY PAŃSTWOWE „UMÓW” czy „POROZUMIEŃ” z Kościołem nie mającym ROZUMU? I uzależniającym (z)BAWIENIE OD KASY? Już w latach SOLIDARNOŚCI (lata 1980-te) KULawy księŻULO mgr-ant UCZYŁ LUD BOŻY Z BŁĘDAMI, których nie widziały nawet TĘGIE półGŁÓWKI spektaKULarnie psychoPATycznego półŚWIAT(k)A NAUKOWEGO! Jeśli ktoś jeszcze ma złudzenia, że dziś jest lepiej, to LEPIEJ NIE MÓWIĆ, że NIE! Przez ładnych parę lat PALLOTYNI (Lublin, al. warszawska) pod okiem Uniwersytetu Pod Wezwaniem MARYI KURII – SKŁODOWSKIEJ zapier...niczali na dzwonach cyfrowych „AVE MARIA” F. Schuberta stanowiące ino 50% tego, co NAPISAŁ SCHUBERT! Pokazując jak wygląda AUTYSYCZNA I PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA w (z)BAWIENIU (lata 2000-czne! W owym czasie były Prymas Polski ksieŻULO Kardynał Józef GLEMP (przy okazji sprawy Jedwabnego) w sporze kto ma przeprosić ŻYDÓW za Jedwabne – prezydent KWASNIEWSKI czy ktoś inny stwierdził w TVP: „ZA MORDY PRZEPRASZAŁ NIE BĘDĘ” (rok 2001) -przeszedł na Boską Emeryturę i nie przeprosił, umarł i... i za swoją nie przeprosił..., a hołdowany ArcyLUBELSKI Józef ŻYCIŃSKI pier...lił w TVP (konkretnie TVN!!!), że ludzie lali ze śmiechu..., a teraz..., a teraz jak wyjdzie Stasio BUDZIK to też leje się ze śmiechu – tak pier...niczy!, a Jego Kumpel po fachu AMINENCJA CISŁO tez nie lepszy! Nie wspominając samego Boskiego Zastępcy Świętego Stasia DZIWISZA z całą RESZTĄ!!! Całej PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA Związek wręcza bukiet kąKULi (kąKUL – to Biblijny chwast KĄKOL podlewany Wodą Święconą i Hodowany na KUL-u!) i zsyła ŚWIATŁO DUCHA ŚWIĘTEGO pod postacią KULoPATwy pokazującej jak księŻUKLE wyprowadziły LUD BOŻY w Pole! I na koniec spektaKULarnie psychoPATyczne stopnie NAUKOWE obowiązujące we wszystkich Katolickich: 1) mgr - to BA'R'ANEK - skrót BA'RAN. 2) dr - to BA'R'ANEK BOŻY - skrót BA'RAN. B. 3) hab. - to HABITOWY - skrót HABIT. 4) prof. - to OSIOŁEK - skrót OSIOŁ. Wszystkie KIERUNKI – nawet te w spektaKULarnie psychoPATyczny sposób obwarowane ŚW.(irniętą) KLAUZULĄ SUMIENIA nie powinny być DOTOWANE – tam nawet szkoda „BÓG ZAPŁAĆ” i lepiej, aby księŻULE reprezentujący CZARNY BETON jako SPECJALISTÓW OD JEDNEJ ino Książki – KSĘGI (z)BAWIENIA „BUBLII” zamknęły ŚW.(irnięte) Otwory Gębowe, a wraz z nimi WSZELKIE faKULtety... 12) „FAKT” z dn. r. w 3 artyKULe: „Ksiądz nie przeprosi za zachowanie na pogrzebie samobójcy” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. - to trzeba PRZECZYTAĆ i ocenić. Ilu ksieŻULI popełniło SAMOBÓJSTWA? Jakie były ich POGRZEBY? np. w SIERPNIU 2012 r. w ŁOPIENNIKU Nadrzecznym ksieŻULO z PEDO Powołaniem SPALIŁ SIĘ NA CMENTARZU – na POGRZEBIE MIAŁ nawet 100 DUCHOWNYCH. Pokazuje to jedynie schizofreniczne złudzenia DROGI (z)BAWIENIA i ile znaczy dla nich zwykły CZŁOWIEK – to ino DOJNA KROWA i nycz więcej! W google wystarczy wpisać: SAMOBÓJSTWA KSIĘZY I BISKUPÓW... Od lat ŻWIAZEK naświetla problemy (z)BAWIENIA: OGRANICZENIA SA ino dla LUDZI, a CZARNYCH one nie DOTYCZĄ. Mają wymagać od siebie ino tyle, aby od ludzi wymagać nie wiadomo ile! Przecież to skrajny DE'BI'LI'ZM... Ha ha ha... 13) „KURIER LUBESLKI” z dn. r. w artyKULe: „Lublinianin oskarża emerytowanego profesora KUL o molestowanie i gwałty” oPiSuje PEDOgoczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA! W odwecie za ZUPEŁNY BRAK WSTYDU wszyscy powinnio WYGWIZDAĆ CZARNĄ ROZPACZ miotająca się ulicami MIAST w ŚW.(irniętych) DROGACH KRZYŻOWYCH w OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA! AMINENCJOM, ksieŻULOM i ZAKONNCOM przyjemność sprawia PASTWIENIE SIE NAD LUDŹMI, a ludzie niech IM POKAŻĄ JAK MOŻNA SIĘ (z)BAWIĆ! Ha ha ha... Z nieoficjalnych źródeł ZWIĄZEK wie, że CZARNY BETON przygotowuje się do KAMPANII PREZYDENCKIEJ i po SZOPCE Odprawianej przed pałacem prezydenckim od r. KULejnym etapem (z)BAWIENIA ma być EKSKOMUNIKA Bronisława KOMOROWASKIEGO – ciekawe czy AXCELENCJE NA TO SIE ODWAŻĄ, czy ino PODPUSZCZA LUDZI niczym z KOMITETEM ORGANIZACYJNYM Marszu r., a w ostatniej chwili dadzą se ŚWIĘTY SPOKÓJ? Bronisław Komorowski już teraz powinien zanosić MODŁY o Szczęśliwy Wybór: „BORze pomóż”; „BORze Prowadź” i śpiewać Święty Hymn Narodowy: „BORze Coś Polskę...”! A AXCELENCJOM przydałoby się kilka pał na Święcone Doopy – jedna PIONOWO druga POZIOMO czyli na KRZYŻ! Szkoda, ze ta przyjemność (z)BAWIENIA ominęła CZARNY BETON r.! Ciekawe jakie OKRZYKI (z)BAWIENIA polecą ze Świętych Ust AMINENCJI: „BOŻE RATUJ” czy „BORze PRZESTAŃ”? Ha ha ha... I tak powinien zakończyć się CZARNY SCENARIUSZ WALKI o NAJŚWIĘTSZĄ - CZARNY jak Kuria Jego Mać! 14) „SUPEREXPRESS” z dn. r. w 2 artykułach: 1) „Ksiądz nie pochował mi syna, bo nie stać mnie na jego pogrzeb! SKANDAL w Wąbrzęźnie” i 2) „Ile ksiądz BIERZE za pogrzeb? Nawet 5 TYSIĘCY ZŁOTYCH!„ oPiS-uje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Wiadomo, że każda usługa ma swoja cenę, a ZAKŁAD KOŚCIELNY świadczący USŁUGI dla ludności nie zmniejsza kosztów BO I TAK LUDZIE PŁACĄ! Energochłonne żarówki. Ogrzewanie, organy, Wieczne Lampki... nie mogą doczekać się LED-ów BO I TAK LUDZIE PŁACĄ! Taka jest (s)CENA (w)MAWIANEGO (z)BAWIENIA PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Czy w Kościele można zaoszczędzić? - MOŻNA rezygnując z USŁUG ksieŻULA, które i tak nycz NIE DAJĄ! Czy ktoś widział różnicę miedzy POGRZEBEM KOŚCIELNYM, a POGRZEBEM ŚWIECKIM czyli bez ksieŻULA? No i co? Jest jakaś różnica? - NIE MA ŻADNEJ! Z pozostałymi USŁUGAMI (z)BAWIENIA jest identycznie (śluby, chrzty...) Ha ha ha... 15) „FAKT” z dn. r. w 3 artyKULe: „Ksiądz ze Skawy molestował 9-latkę na wycieczce!” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Związek od X – lat publikuje obowiązujące w PEDOgogicznej ROLI KOSCIOŁA pro'PO'ZY'CJE (z)BAWIENIA i od lat tez one nie tracą na AKTUALNOSCI, a jedynie OMOTAN Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:47 PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 7: 16) „FAKT” z dn. r. w 3 artyKULe: „Ksiądz molestował 9-latę podczas przygotowań do pierwszej komunii?” oraz „DZIENNIK WSCHODNI” z dn. r. w artyKULe: „Ksiądz molestował uczennicę podczas przygotowań do pierwszej komunii?” opisuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Związek od X – lat publikuje obowiązujące w PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA pro'PO'ZY'CJE (z)BAWIENIA i od lat tez one nie tracą na AKTUALNOSCI, a jedynie OMOTANI SILNĄ WIA(g)RĄ RODZICE TRACA DZIEWICE NA DRODZE (z)BAWIENIA! ksieŻULO SIĘ (z)BAWIŁ, a ona GRZESZYŁA i chodziła do SPOWIEDZI czyli (o)BŁĘDNE KOŁO (z)BAWIENIA!, a ksieŻULO składał na Ołtarzach Pańskich NAJŚWIETSZE OFIARY PEDOfilskie, groził rękami grzesznikom, nawet Rodzicom NAJŚWIETSZYCH OFIAR PEDO Błogosławił, Rozgrzeszał, UDZIELAŁ KOMUNII SW.(irniętej), a po KOMUNII tymi samymi Święconymi Rękami PEDO, PEDO i … PEDO! Rodzice zaś Dziękując Bogu za (z)BAWIENIE śpiewali Nabożne Pieśni, z których jedna tak PEDO: „Z RĄK KAPŁAŃSKICH PRZYJMIJ PANIE...”. KsięŻULO Śpiewał: „OTO WIELKA TAJEMNICA WIA(g)RY” , a Rodzic(e) tak pedo: „GŁOSIMY...” HA ha ha... Ciekawe czy PEDO uprawiali przy Sakramentalnych PEDO Przebojach: 1) „KIEDYŚ O JEZU CHODZIŁ POŚWIECIE, BRAŁES DZIATECZKI W OBJĘCIA SWE...” 2) „NIE ZABRANIAJCIE IM”, który tak PEDO: „Zmęczony był Jezus gdy dzieci wesołe prosiły by im Błogosławił. Przegnać pragnęli je Apostołowie, a Pan wtedy Pedo tak: „Nie zabraniajcie im przychodzić do mnie...” - wszystko dostępne na youtube..., a może też cytował do obłędu słowa samego JEZUSA (z)BAWICIELA zawarte w KSIĘDZE (z)BAWIENIA „BUBLII”: „DOPUŚĆCIE DZIATKOM PRZYCHODZIĆ DO MNIE DO NICH NALEŻY KÓRESTWO NIEBIESKIE / BOŻE”! (Łk. 18, 16; Mk. 10, 14...). Tak wyglądają „DZIEJE GRZECHU” NA DRODZE (w)MAWIANEGO (z)BAWIENIA – (z)BAWIĄ SIE INO AMINENCJE z ksieŻULAMI tylko szkoda, że CUDZYMI DZIEĆMI, a nie swoimi – bo KSIĘŻĄTEK (wyjaśnienie dla AMINENCJI: KSIEŻĄTKA to dzieci Księży Ha ha ha...) też nie brakuje! Widać gołym okiem, że to DE'BI'LE jak KURIA JEGO MAĆ! 17) „DZIENNIK ŁÓDZKI” z dn. r. w artyKULe: „Sataniści sprofanowali kaplicę w Częstochowie na cmentarzu Kule [ZDJĘCIA] Mieszkańcy wstrząśnięci” oPiSuje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Nie pierwszy to pożar Kościoła, nie pierwszy akt wandalizmu na budynkach sakralnych. Podobne akty zemsty za (z)BAWIENIE przechodzą liczne pomniki Świętego JP 2 – nikomu nycz się nie dzieje ino jak zwykle CZARNEMU BETONOWI Odbija szajba i doprowadza Ich do CZARNEJ ROZPACZY! W rzeczywistości nieładnie jest NISZCZYĆ MINIE, nawet społeczne, a BISKLUPI z ksieŻULKAMI skutecznie sieją SPUSTOSZENIE INTELEKTUALNE społeczeństwa jak KURIA JEGO MAĆ PEDOgoiczną ROLĄ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA! Czemu od razu SATANIŚCI? Może to ino NAJŚWIĘTSZE OFIARY PEDOfilskie lub wKULwieni Rodzice? Czy ktoś na ŚWIECIE słyszał o PROFANACJI za ŚW.(irnięte) PEDO? - NIE! Te same BŁOGOSŁAWIONE RĘCE KAPŁAŃSKIE łapią się za PEDO, za Ciało Pańskie rozdzielane w Otwory Gębowe Ludowi Bożemu, za Rozgrzeszanie i Błogosławienie, za Tacę... takie ZŁOTE RĄCZKI do wszystkiego – nawet do Złotego Kielicha (z)BAWIENIA! Ha ha ha... 17) „SUPEREXPRESS” z dn. r. w artyKULe: „Gliwice. Wikary palił marychę z ministrantami!” oPiS-uje PEDOgogiczną ROLĘ KOŚCIOŁA NA DRODZE (z)BAWIENIA. Od dawna Związek wspominał, że sprawy PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA trudno pojąć NA TRZEŹWO, a tu już z upływem czasu nie wystarcza nawet KREW PAŃSKA o stężeniu 11 – 14% alc we FLASZCZE (z)BAWIENIA! Uczeń szkoły gastronomicznej lub spożywczej w ciągu KILKU MINUT pojmuje co wychodzi z MIESZANINY WODY Z MĄKĄ oraz z FERMENTACJI OWOCÓW! KsieŻULKI, późniejsze AXCELENCJE i w końcowej FAZIE (z)BAWIENIA nawet OJCIEC ŚW.(irnięty) studiują to 5 lat!, a jak komuś w pałę to nie wejdzie ma do dyspozycji KULejne psychoPATyczne lata (z)BAWIENIA aż do prof.(anata) WŁĄCZNIE! Po takiej EDUKACJI (z)BAWIENIA wychodzi nawet OJCU ŚW.(irniętemu) KREW PAŃSKA, a nie wino! Oraz CIAŁO PAŃSKIE, a nie wyrób piekarniczy! Żeby to wszystko pojąć NA TRZEŹWO potrzebne są ZIOŁA (z)BAWIENIA, w tym przypadku MARYCHA, ino czemu jeszcze nie NAJŚWIETSZA MARYCHA DZIEWICA, po której wszyscy są WNIEBOWZIĘCI i pokazują jak wygląda (z)BAWIENIE? Ciekawe czy ksieŻULE wciągają NA DROGĘ (z)BAWIENIA ino CUDZE DZIECI w randze np. Ministrantów czy SWOJE Księżątka też? Przecież to ŚW.(irtniete) DE'BI'LE jak KURIA JEGO MAĆ! W XXI wieku nie jest to społeczeństwo, któremu da się (w)MÓWIĆ bez przerwy o (z)BAWIENIU... Wielkie kadzielnice, WIELKIE ruchome Gwiazdy i inne WIELKIE DZIWY nie pokazują WIELKIEJ CZARNEJ ROZPACZY wśród AFER na WIELKIE MILIONY, równie WIELKIEJ AFERY PEDO..., a o tym panuje ŚWIĘTY SPOKÓJ Tradycją Uświęcony pozwalający AXCELENCJOM na odstawianie WIELKIEJ SZOPKI Ulicznej i to nawet ŻYWEJ! Jak w PRL-u księŻULE opowiadały po kolędzie kawał przychodząc z wizytą do domu i pytając kobiety, „a gdzie mąż”? Odpowiadała: wyszedł do pracy, a dziecko przylatuje i woła: siedzi w szafie! Tak teraz wszystkie Panie i Panowie mają problem z Wizytą Duszpasterską: GDZIE SCHOWAĆ DZIECI? I najwyraźniej w Świętą Tradycją Uświęconą SZAFĘ! A tak między B.(L). a prawdą: Po jaką cholerę odstawiać SZOPKĘ W DOMU? Najlepiej nie puścić PEDOgogicznej ROLI KOŚCIOŁA z WIZYTĄ i będzie Święty Spokój! W XXI wieku nie jest to społeczeństwo, któremu da się (w)MÓWIĆ bez przerwy o (z)BAWIENIU... Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz AUTYŚCI (z)BAWIENIA Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 11:48 ~AUTYŚCI (z)BAWIENIA~ PEDOgogiczna ROLA KOŚCIOŁA czyli WŁADCY DUSZ I WŁADCY DooP W OKRESIE WIELKIEGO (z)BAWIENIA : cz. 8: Wszystkich BISKUPÓW, księŻULI i ZAKONNICE uznać należy za DEALERÓW, a LUD BOZY za ĆPUNÓW! Z powodzeniem mogą ODPRAWIAC jeszcze na LOTNISKACH i PRZEJŚCIACH GRANICZNYCH, bo w KULminacyjnych momentach 9z)BAWIENIA celnicy nie nadążąją z ODPRAWIANIEM pełniąc swe powołanie z tą różnicą, ze jak księŻUILO NIE WYPIJE to nie odprawi, a celnicy są WZOREM – NIE PIJA i odprawiają! Kontynuując wilka szopkę poczynając od OJCA ŚW.(irniętego), a na podrzędnym księŻULKU kończąc mogą tez ODPRAWIAĆ na DWORCACH PKP pociągi PDEOlino! Więcej info po wpisaniu w google hasła: = = = oraz z KROPKAMI między literami i z OPUSZCZONYMI kropkami - czytać należy WPISY Związkowe. Dawno minęły czasy gdzie księŻULE BŁYSZCZAŁY INTELIGENCJĄ – teraz ino błyszczy GŁUPOTA księŻULI na tle inteligencji. Z wdzięczności za WYMROŻONE DZIECI w 1994 r. i inne CUDA... ZOSTAŃCIE Z B.(L). a będziecie (z)BAWIENI... (PODPISANO: = = = i ASC ) Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz Janina Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 12:04 OK. Wyroku nie ma, ksiądz niewinny. Ale co powiedziec o sytuacji kiedy ksiądz ma prawomocny wyrok - 5 lat- ( nie wiem czy odsiedział chociaz tydzien) i jest duszpasterzem w instytucjach podleglych miastu i mieszka w budynku w którym jest przedszkole i żłobek!!! czy to jest normale? Czy to jest właściwe? Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz grandfather... Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2015 r. o 12:18 ....zagmatwana jest ta cala sprawa, a i organa ścigania nie wykazują determinacji w chęci wyjaśnienia oskarżeń. Molestowanie nie jest łatwe do udowodnienia, ale ostrożność nakazywałaby bardziej zdecydowane kroki ze strony zarządzających placówką. W myśl zasady..."ostrożności nigdy za wiele"! Kościół mimo wszystko jest organizacja potężną i wpływową szczególnie w małych środowiskach wiejskich. Być może właśnie to jest powodem leku pani dyrektor. Uważam, iż prokuratorzy powinni zajmować się nie tylko molestującymi, ale także rodzicami dzieci molestowanych. Oddawanie potomstwa pod opiekę "duchownego" niewiele ma wspólnego z miłością do własnego dziecka. Na każdym rodzicu spoczywa obowiązek objęcia nieletniego szczególną troską i opieką. Nie wiem, jak wiele jeszcze przypadków krzywdzenia dzieci trzeba będzie wyciągnąć na światło dzienne, aby dorośli zastanowili się nad własnym postepowaniem. Noszenie sutanny przez zdrowego fizycznie i psychicznie mężczyznę nie gwarantuje jego przyzwoitości, a wręcz przeciwnie.... Na szczęście moje wnuki uniknęły dyskomfortu obcowania z "duchownymi" dzięki zdecydowanym rodzicom, którzy nie wyrazili zgody na edukację "eucharystyczną" własnych dzieci. Oczywiście jest to o wiele prostsze w dużym mieście. Nie mniej jednak uważam, że rodzice powinni być surowo karani za brak przezorności pozwalającej zboczeńcom na wykorzystywanie nieletnich. Zgłoś do moderatora Cytuj Odpowiedz
"sunie przez salę ksiądz, szuka czegoś po kieszeniach" - o działalności biskupa Wojtyły na KUL opowiada ks. Adam Boniecki – redaktor naczelny „Tygodnika Examples I tak powinno się opowiadać kawały z " puk, puk ". Jednakże śmiał się cały stolik, bo Tuschel opowiadał kawały. Literature – zganiłam go. – Byłoby znacznie gorzej, gdybyś opowiadał kawały i próbował mnie rozweselić! Literature Potem mówisz, że nie umiem opowiadać kawałów. Gabriel Hanna żartował i opowiadał kawały o Kurdach. – Wiecie, dlaczego wszyscy Kurdowie odrabiają lekcje na dachu? Literature Opowiadał kawały o gejach. Słyszeliście, jak kiedyś opowiada kawał? Powstały system potrafi opowiadać kawały, które są równie śmieszne, jak opowiadane przez prawdziwego Ricka. Literature Mówił dwoma czy trzema dialektami, jak opowiadał kawały, a wiesz, umie nawet mówić tak jak Murzyn. Literature Opowiadasz kawały, dobrze, Tatusia? opensubtitles2 Nawet nie opowiadaj kawały jak to. Jakie mam opowiadać kawały? Jej mąż lubi opowiadać kawały o blondynkach. plwiktionary-2017 Ma otwarte usta, może opowiada kawał. Literature Kiedy inni mężczyźni opowiadali kawały i śmiali się, on im nie wtórował. Literature Wszyscy opowiadali kawały wyśmiewające ustrój, ale nikt nie ośmielał się podnieść głowy. Literature Ludzie skarżyli się na pogodę, opowiadali kawały, chodzili do kina, dyskutowali o sporcie. Literature Mówi mi o ptakach, które widział w ogrodzie, albo opowiada kawał zasłyszany w telewizji. Literature Opowiada kawały, ale nie są śmieszne. Nie mam komu opowiadać kawałów, więc zostawiam je sobie na rozmowy z Monibą na Skypie. Literature opensubtitles2 Spoko, opowiadaj mi kawałów. "- " Nie opowiadaj kawałów "? opensubtitles2 Ludzie wymieniali uściski dłoni, opowiadali kawały i opychali się jedzeniem. Literature Śpiewam, tańczę, opowiadam kawały, naśladuję, robię sztuczki.

błogosławieni cud koronawirus uzdrowienie. Kolejny cud na koncie bł. Sandry Sabattini? Ks. Alessio, który w marcu 2020 r. był hospitalizowany i wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej opowiada o tym, jak modlącej się za niego kobiecie dwukrotnie ukazała się błogosławiona i zapewniła, że wszystko dobrze się skończy.

Jeden z moich kolegów księży przyszedł na pogrzeb, żeby wyprowadzić zwłoki z domu. Wszedł do mieszkania, cała rodzina się zebrała, bo zmarł senior rodu. Powiedział „pochwalonego” i chciał odruchowo pocieszyć. Wyrwało mu się niechcący w kierunku żony zmarłego:– Co słychać?A ona:– Jak widać… – i pokazuje ręką na teksty, które padły podczas kolędy --->

Szwagier opowiada kawał o Tusku i świni #szwagry #uszwagra #dowcip #videodowcip. Odblokuj dostęp do 13964 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Włącz dostęp. Dodał: Śmiechawa TV.

\n \n \n \nksiądz opowiada kawał o winie
Legandarna już praca Kevina Zraly’ego „Kurs wiedzy o winie” jest książką inną niż wszystkie. Jest przyjaznym w użyciu kursem wiedzy winiarskiej, którego walory doceniają zarówno początkujący, jak i prawdziwi eksperci.
Główny bohater powieści. Uczęszcza do siódmej klasy jednej z warszawskich szkół. Jest synem lekarza i gospodyni domowej, ma czwórkę rodzeństwa. W szkole jest ceniony za bystrość, przenikliwość, koleżeńskość, opanowanie i pomoc w rozwiązywaniu wszelkich konfliktów. Zdolności swego analitycznego umysłu pokazuje podczas NwCI1he.